29-letni James Florence w obecnym sezonie już dwukrotnie gościł na meczach piłkarskiego Bayernu Monachium. Koszykarz Stelmetu BC Zielona Góra oglądał spotkanie w Berlinie z miejscową Herthą i ostatnio z RB Lipsk. - Oglądanie Bayernu i Lewandowskiego jest jak narkotyk - mówi.
Amerykanin nie ukrywa, że jest wielkim fanem futbolu. Wolne chwile spędza na oglądaniu spotkań i grze na konsoli. - To mój ulubiony sposób na spędzanie wieczorów w Zielonej Górze - śmieje się koszykarz.
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Skąd ta miłość do Bayernu Monachium?
James Florence, koszykarz Stelmetu BC Zielona Góra: Wszystko zaczęło się kilka lat temu, gdy byłem zawodnikiem New Yorker Phantoms Braunschweig. Wtedy Bayern przyjechał na starcie z Eintrachtem. Z trybun oglądałem ten mecz i nie ukrywam, że zachwyciłem się grą zespołu z Monachium, który wygrał bardzo wysoko. Od tamtego spotkania oglądam niemal każdy mecz Bayernu.
ZOBACZ WIDEO Idealne podanie Martineza, "Lewy" dopełnił dzieła. Skrót meczu Bayernu z RB Lipsk [ZDJĘCIA ELEVEN]
Jestem pan na tyle wielkim fanem Bayernu, że w tym sezonie już dwa razy oglądał pan drużynę na żywo.
Korzystam z faktu, że Zielona Góra leży niedaleko niemieckiej granicy. Sprawdzam terminarze Stelmetu i Bayernu i jeśli jest taka możliwość, to od razu kupuję bilet. Udało mi się już dwa razy być na meczach Bundesligi w tym sezonie, ale zamierzam jeszcze pojechać. Atmosfera jest znakomita. To jest jak narkotyk.
Ile koszulek Bayernu ma pan w swojej szafie?
Pięć. Na jednej z nich mam swoje nazwisko, a na innej Robbena. Trzy pozostałe są bez nazwisk. W swojej kolekcji mam jeszcze koszulki innych drużyn, ale nie ukrywam, że chciałbym mieć koszulkę reprezentacji Polski z nazwiskiem Lewandowskiego. Mam nadzieję, że niedługo ją dostanę i będę mógł w niej chodzić.
Jest pan fanem jego gry?
Oczywiście. To najlepszy napastnik na świecie. Ronaldo, Neymar czy Messi grają zwykle jako skrzydłowi, więc nie zaliczam ich do napastników. Lewandowski jest typowym snajperem, którego ogląda się z dużą przyjemnością. To kompletny zawodnik. Potrafi wszystko zrobić z piłką.
To prawda, że wieczory spędza pan głównie na grze na konsoli? FIFA 18?
Oj tak, kocham tę grę. Często zarywam nocki, żeby nieco się odstresować i złapać dystansu do spraw bieżących. Mam grupę kolegów, z którymi rywalizuję. To fajny sposób na spędzanie wolnego czasu. Czerpię z tego dużo frajdy.
Koledzy z Ameryki?
Tak, dokładnie z Kalifornii. Umawiamy się i często gramy przez wiele godzin.
W drużynie ktoś podejmuje wyzwanie?
Przemek Zamojski. Zabieram konsolę na wyjazdy i wtedy możemy trochę pograć. Często także rywalizuję z Jamesem Washingtonem, który na co dzień jest zawodnikiem TBV Startu Lublin.
Wybiera pan oczywiście Bayern?
Tak.
Jak FIFA 18 prezentuje się względem poprzednich edycji? Jest sporo poprawek?
Tak, gra jest bardziej realistyczna. Komputer nie pomaga ci już tyle w defensywie, musisz sobie sam radzić ze wszystkim. Podoba mi się to, w którą stronę poszły zmiany. Uważam, że teraz gra wygląda naprawdę solidnie.
NBA 2K18?
Może mi nie uwierzysz, ale nie kupiłem tej gry w tym roku. Dlaczego? Gram głównie przez sieć, a tam NBA ma sporo do poprawienia, bo jest lekkie opóźnienie. Około dwusekundowe, a to ma duży wpływ na grę. FIFA 18 jest na znacznie wyższym poziomie.
[b]
Porozmawiajmy chwilę o koszykówce. Był pan MVP finału w minionym sezonie. Janusz Jasiński, właściciel Stelmetu BC, mówił, że z pewnością odejdzie pan do lepszej ligi, a tymczasem został pan na kolejny sezon w Zielonej Górze. Dlaczego?[/b]
Ze Stelmetem BC zdobyłem swoje pierwsze mistrzostwo w karierze. To był szczególny rok, dlatego z tym klubem jestem mocno związany. Jeśli dobrze czujesz się w danym miejscu, to po co cokolwiek zmieniać? Ja nie lubię tak krążyć po klubach i zmieniać je co chwilę. Nie widzę w tym sensu. Stelmet jest dobrze zorganizowany, Zielona Góra to ładne, spokojne miasto. Wszystko mi tutaj odpowiada. Zobacz, ilu zawodników zostało z poprzedniego sezonu. To o czymś świadczy.
Dlaczego Stelmet BC tak słabo rozpoczął sezon w PLK?
W PLK nie gra się łatwo na wyjazdach. Każdy nastawia się na starcie z mistrzem Polski. Czujemy, że rywale są agresywni i chcą nas ograć za wszelką cenę. Nie jest nam łatwo, ale musimy sobie z tym radzić. Nie ma co szukać wymówek.