Trudne chwile scementowały Stelmet BC. "Potrzebowaliśmy takiej wygranej jak powietrza"

PAP / Lech Muszyński / Adam Hrycaniuk w akcji
PAP / Lech Muszyński / Adam Hrycaniuk w akcji

Wydaje się, że Stelmet BC Zielona Góra zażegnał już gorszy moment, z którym borykał się jeszcze kilkanaście dni temu. Mistrzowie Polski bardzo potrzebowali takiej wygranej, jak z Sidigasem Avellino (90:79).

Po bardzo dobrym meczu Stelmet BC Zielona Góra pokonał przed własnymi kibicami Sidigas Avellino 90:79, odnosząc drugie zwycięstwo w obecnym sezonie Ligi Mistrzów. - Podeszliśmy do tego meczu bardzo skoncentrowani i zmobilizowani. Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa jak powietrza. Było widać, że wszyscy wierzyli w wygraną i bardzo jej chcieli. Nie testowaliśmy przeciwnika, tylko od razu zaczęliśmy grać swoją koszykówkę. Nie brakowało energii, zostawiliśmy dużo zdrowia w obronie, co przełożyło się też na dobry atak - skomentował Adam Hrycaniuk.

Co ważne, Stelmet BC uniknął nerwowej końcówki, utrzymując kilkupunktowe prowadzenie do ostatniego gwizdka. - Trudno mówić o kontroli, bo ona jest dopiero wtedy, gdy jest 20 punktów przewagi i nie schodzi się poniżej tej granicy. W tym spotkaniu było widać, że Sidigas jest w stanie odrobić osiem czy dziesięć oczek w miarę szybko. Trzeba było być uważnym i grać do samego końca. Nie chciałbym mówić o 100-procentowej kontroli, ale na pewno zagraliśmy mądrze - nie popełnialiśmy zbyt wielu strat, niwelowaliśmy kontrataki rywala, przez co nasza przewaga była w miarę bezpieczna - ocenił 33-latek.

We włoskiej ekipie postrach pod koszem siał Hamady Ndiaye, który zakończył spotkanie z sześcioma efektownymi blokami. O ile w obronie Senegalczyk był bardzo efektywny, o tyle w ataku Stelmet BC powstrzymał środkowego Sidigasu na zaledwie dwóch zdobytych oczkach. - Rozmawiałem z Dragiceviciem, że to chyba najbardziej atletyczny gracz, przeciwko któremu grałem, jeśli chodzi o pozycję środkowego. Nie dość, że miał 213 cm wzrostu, to jeszcze bardzo wysoko skakał. Obwodowym trudno było penetrować, a nam, wysokim, ciężko zdobywało się punkty spod kosza. Faktycznie Ndiaye siał postrach i ręka drżała - przyznał center mistrzów Polski.

Po wysokiej wygranej z AZS Koszalin i dość pewnym triumfie z Sidigaem Avellino wydaje się, że mistrzowie Polski zażegnali kłopoty, z którymi borykali się jeszcze kilkanaście dni temu (trzy porażki z rzędu). - To doświadczenia na żywych organizmach. Nie zawsze jest tak, jakby się tego chciało. Przez treningi, mecze, analizy błędów i sytuacje, które czasami nie są miłe, tworzy się atmosfera, po której wrzucamy wyższy bieg i potrafimy grać na lepszym poziomie. Pokazaliśmy, że potrafimy grać mądrze, przez cały mecz w miarę równo, a do tego walczyć na tablicach. Mam nadzieję, że tak już zostanie - stwierdził Adam Hrycaniuk.

ZOBACZ WIDEO "Królewscy" za mocni dla Adama Waczyńskiego

Komentarze (1)
avatar
Henryk
3.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Adamie "jak się umie to nie ma tremy", wykorzystujcie właściwie to co umiecie.