Trener GTK Gliwice nie ma wątpliwości, że wygrana w Warszawie z Legią sprawiła, że z jego podopiecznych zeszła presja związana z oczekiwaniem na przełamanie. - Na pewno zawodnicy gdzieś tam poczuli ulgę po tych czterech porażkach. Mam nadzieję, że to oczyściło im głowy i pokazało, że można wygrać nawet na wyjeździe. Myślę, że jest to jakiś dobry prognostyk - przekonuje Paweł Turkiewicz.
W poniedziałek na gliwiczan czeka starcie w Gdyni z rewelacją startu sezonu w PLK, czyli Asseco. Zespół z Trójmiasta jak do tej pory wygrał 4 z 5 spotkań. Jak GTK musi zagrać, żeby powalczyć o kolejny triumf? - Musimy tak samo jak Asseco zagrać bardzo energicznie i przeciwstawić się im. Spróbować walczyć, bo nie ma meczów, których nie da się wygrać - ocenia.
- Wszystko siedzi gdzieś w głowach, a teraz mamy je wyczyszczone. Zawodnicy muszą uwierzyć w siebie i mieć świadomość, że nie ma meczów nie do wygrania. Natomiast samo się to nie zrobi. Trzeba to wywalczyć na parkiecie, zaangażować się w stu procentach, zagrać na pełnej koncentracji i determinacji - dodaje.
Zadanie z pewnością komplikuje uraz Lukasa Palyzy. Czeski snajper naprawdę dobrze wyglądał w pierwszych meczach, jednak złamana kość jarzmowa eliminuje go z gry przynajmniej na cztery tygodnie.
Jak będzie wyglądała rotacja bez tego gracza? - To się okaże. Mamy dużo graczy, dlatego pozostali dostaną szansę. Mam nadzieję, że postarają się jak najlepiej ją wykorzystać. Nie ma ludzi niezastąpionych - kończy Turkiewicz.
ZOBACZ WIDEO: Zawodniczki pole dance odcinają się od klubów go-go. Duże perspektywy przed nowym sportem