Wojciech Kamiński: Brakuje nam głębi składu

PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński
PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński

Pomimo świetnych początkowych kilkunastu minut w meczu ze Stelmetem BC Zielona Góra, Rosa przegrała 72:80. - Już pod koniec pierwszej połowy zaczęliśmy popełniać błędy, które nie przystoją drużynie z ekstraklasy - przyznał Wojciech Kamiński.

Po raz kolejny w bieżącym sezonie Rosa świetnie rozpoczęła spotkanie, prowadząc 49:34 po pierwszej połowie hitu siódmej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki ze Stelmetem BC Zielona Góra. Później, tak jak to miało miejsce we wcześniejszych meczach, np. Ligi Mistrzów z Medi Bayreuth czy Umana Reyer Wenecja, roztrwoniła jednak przewagę i oddała rywalom inicjatywę, przegrywając ostatecznie 72:80, w tym w ostatniej kwarcie 10:24.

- Wszyscy widzieli dwa oblicza naszej drużyny. Do przerwy dobrze w obronie i świetnie w ataku, po przerwie - zupełnie odwrotnie. Nie wiem, czy za szybko uwierzyliśmy w zwycięstwo, ale z takim zespołem jak Stelmet trzeba grać przez pełne 40 minut - podkreślił na konferencji prasowej Wojciech Kamiński.

Na kilkadziesiąt sekund przed końcem pierwszej połowy Rosa miała 19 "oczek" zaliczki. Złe decyzje w ataku oraz niefrasobliwość w obronie pozwoliły przyjezdnym zmniejszyć dystans. W tym załamaniu gry trener dopatrywał się częściowych przyczyn porażki. - Popełniliśmy błędy już pod koniec pierwszej połowy, prowadząc 19 punktami. Powinniśmy pozwolić rywalom oddać tylko dwa rzuty. Popełniliśmy stratę, oni mieli dwa wolne, później znowu strata i to samo. Przez to Stelmet był ponownie w meczu. Takie błędy nie przystoją drużynie grającej w ekstraklasie. Potem każdy chciał chyba sam wygrać ten mecz. Skończyło się, jak się skończyło - kontynuował szkoleniowiec.

Szerszy skład mistrzów Polski okazał się kluczowy w ostatniej kwarcie. - Prosta statystyka: punkty z ławki - Stelmet 39, my 15. U nas tego zabrakło, Igor [Zajcew-przyp. P.D.] mógł ten mecz rozstrzygnąć, ale nie trafił kilku otwartych rzutów, no i jakościowo wypadliśmy słabiej, gorsza rotacja - nie ukrywał Kamiński. Ukraiński podkoszowy spudłował aż pięć prób z dystansu na sześć oddanych.

- Możemy być dobrze przygotowani, dobrze grać, ale w momencie, gdy gra się zacina, to brakuje głębi składu. Wtedy nie potrafimy do końca powalczyć z takimi przeciwnikami, jak Stelmet, zespół z Wenecji czy Estudiantes Madryt. Jest jak jest, będziemy pracowali z tym, co mamy - zakończył trener Rosy.

ZOBACZ WIDEO: Zawodniczki pole dance odcinają się od klubów go-go. Duże perspektywy przed nowym sportem

Komentarze (0)