Mokros występował w Słupsku przez cztery sezony w latach 2013-2016, gdzie wyrósł na jednego z czołowych polskich skrzydłowych, a także na reprezentanta Polski. To właśnie w tym mieście dojrzał koszykarsko i jak sam niejednokrotnie powtarzał zawdzięcza temu miejscu naprawdę wiele.
Na boisku jednak nie było sentymentów, a 27-latek udowodnił, że na parkiecie Hali Gryfia czuje się jak w domu. Rozegrał najlepsze spotkania w całym sezonie, notując na swoim koncie 15 punktów, 4 zbiórki oraz 3 przechwyty mocno przyczyniając się do zwycięstwa Stelmetu w Słupsku. Jednak w trakcie meczu miała miejsce sytuacja, która pokazała jak duże więzy wciąż łączą Mokrosa z kibicami Czarnych. Podczas przerwy w grze jednemu z fanów gospodarzy upadł na parkiet szalik, reprezentant Polski podniósł go, pocałował, a następnie oddał właścicielowi. Jego postawa doczekała się gromkiej owacji kibiców, którzy przez tyle lat wspierali go na dobre i na złe.
Po spotkaniu Jarosław Mokros nie chciał zbyt dużo mówić o przebiegu boiskowych wydarzeń. - Nie chciałbym za dużo mówić o tym meczu. Chciałbym jednak powiedzieć, że z całego serca życzę Czarnym jak najlepiej, aby dalej walczyli i byli w lidze - powiedział były zawodnik słupskiego klubu.
Faktycznie w tym sezonie zarówno Stelmet, jak i Czarni to zespoły z dwóch zupełnie innych biegunów. Ci pierwsi ponownie będą walczyć o mistrzostwo Polski, słupszczanie zaś spotykają się z całkiem nową rzeczywistością, gdzie przychodzi im walczyć o ligowy byt. Nie mniej jednak postawa Jarosława Mokros w stosunku do słupskiego klubu zasługuje na wielki szacunek, szczególnie zważając na to w jakich okolicznościach doszło do rozstania obu stron.
ZOBACZ WIDEO Gwiazdy zapadły w zimowy sen - zobacz skrót meczu Atletico Madryt - Real Madryt [ZDJĘCIA ELEVEN]