- Po wczorajszej przegranej dzisiaj byliśmy pod ścianą. Musieliśmy wygrać, dlatego w początkowych momentach meczu u moich dziewczyn było widać zdenerwowanie - mówił po meczu szkoleniowiec Wisły Can Pack Kraków Wojciech Downar-Zapolski.
To jednak krakowianki pierwszą kwartę rozstrzygnęły na swoją korzyść. Wszystko dzięki znakomicie grającym w tej części meczu Jelenie Skerovic i, a może przede wszystkim, Marcie Fernandez. Z pierwszych 20 punktów Wisły Can Pack Skera zdobyła 5, a Fernandez 13. Wśród „Pomarańczowych” prym z 10 oczkami na koncie wiodła Daria Mieloszyńska. To dzięki niej polkowiczanki po otwierającej kwarcie mecz przegrywały tylko 22:25.
Druga kwarta to kontynuacja znakomitej serii strzeleckiej Fernandez. Hiszpanka grała jak w transie i była praktycznie nieomylna w rzutach zza linii 6,25. Krakowianki dzięki swojej rzucającej zdołały uzyskać siedmiopunktowe prowadzenie i wydawało się, że wszystko zmierza w stronę pewnego prowadzenia. Nic bardziej mylnego. Podopieczne Krzysztofa Koziorowicza zmieniły obronę na strefową, a ta zaczęła przynosić korzyści, czego efektem był remis 39:39 do przerwy.
Po zmianie stron na boisku po raz pierwszy pojawiła się Candice Dupree, która pierwsze dwadzieścia minut spędziła na ławce rezerwowych. Dupree szybko pokazała, że czas ten był zmarnowany przez trenera Downar-Zapolskiego. W ciągu zaledwie 100 sekund amerykańska skrzydłowa zapisała na swoim koncie 4 punkty, asystę, zbiórkę i 2 przechwyty, a jej drużyna objęła prowadzenie 45:39. CCC zdołało się jednak podnieść i przed decydującą kwartą traciły do Białej Gwiazdy zaledwie punkt.
Na początku czwartej kwarty meczu na jednopunktowe prowadzenie ekipę CCC wyprowadziła Natalia Małaszewska i wśród kibiców zapanowała konsternacja. Od stanu 56:55 dla przyjezdnych na parkiecie dominowały już jednak tylko krakowianki. Wszystko zaczęło się od punktów Dupree, potem zza łuku trafiła po raz kolejny Fernandez, akcją 2+1 popisała się Skerović, a całość trójką zakończyła Dorota Gburczyk i zrobiło się 68:56 dla gospodyń. Ostatni zryw „Pomarańczowych” miał miejsce na 3 minuty przed końcową syreną, kiedy to po trójkach Justyny Jeziornej i Mieloszyńskiej przewaga aktualnych jeszcze Mistrzyń Polski zmalała do sześciu punktów. Końcówka jednak należała do krakowianek, które ostatecznie wygrały różnicą 10 punktów.
Bohaterką Wisły Can Pack była bez wątpienia Marta Fernandez. Hiszpańska rzucająca zapisała na swoim koncie 24 punkty trafiając 6 z 7 rzutów za trzy punkty. Tym samym zawodniczka zrehabilitowała się za występ dzień wcześniej, kiedy to spudłowała wszystkie pięć prób w rzutach zza linii 6,25.
- Był to dla nas mecz ostatniej szansy, dlatego byłyśmy od początku bardzo skoncentrowane. Chciałyśmy bardzo wygrać ten mecz i jak najlepiej zaprezentować się przed naszymi kibicami. Udało się wygrać i teraz jedziemy do Polkowic, gdzie będziemy chciały również rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść i wywalczyć medale - mówiła po meczu Fernandez.
Cichą bohaterką spotkania była z pewnością Candice Dupree, która w niespełna 14 minut zapisała w swoich statystykach 10 punktów oraz po 2 zbiórki, asysty i przechwyty. Jej pojawienie się na parkiecie z początkiem drugiej połowy meczu dało nową jakość Wiśle Can Pack. Dlaczego Amerykanka grała tak mało?
- Problem z Candice jest taki, że w musimy respektować przepis o dwóch Polkach na boisku. W pierwszej połowie dobrze grała Maksimovic, dlatego trudno było włączyć do rotacji Dupree. Cieszę się jednak, że gdy ta pojawiła się na parkiecie, spełniła pokładane w niej oczekiwania. Nasze Amerykanki grają bardzo nierówno. Mam nadzieję, że dzisiejszy słabszy występ Canty również był tylko wypadkiem przy pracy, bo z pewnością może grać lepiej. Nie wiem co się z nią stało. Dzisiaj pomimo tego, że grała słabo dostała wiele okazji do pokazania się. Próbowaliśmy różnych rozwiązań w poszukiwaniu optymalnego zestawienia piątki - mówił Downar-Zapolski. Co zadecydowało o wygranej Białej Gwiazdy? - Zagraliśmy dobrze na deskach, szczególnie tej atakowanej. W ofensywie udało się również zaskoczyć w rzutach za 3 punkty. Dzisiaj trafiliśmy aż 10 takich rzutów, co pozwoliło nam na rozciągnięcie defensywy CCC. To natomiast ułatwiało nam penetrację pod kosz - zakończył opiekun krakowianek.
W drużynie CCC najskuteczniejszą zawodniczką była Daria Mieloszyńska, która trafiła m.in. pięciokrotnie zza linii 6,25 i uzbierała 21 punktów. 16 oczek i 13 zbiórek w swoich statystykach zapisała natomiast Amerykańska środkowa Amisha Carter.
- Drużyna Wisły Can Pack w pojedynkach z nami zawsze będzie faworytem. I to bez znaczenia na fakt, gdzie będzie mecz rozgrywany. Wczoraj byłem szczęśliwy po wygranej, ale mówiłem, że jest to tylko 2:1, a rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw. Przed nami bardzo trudny piąty mecz i z pewnością postawimy Wiśle bardzo trudne warunki. Wierzę, że jesteśmy w stanie pokonać rywalki. Mam nadzieję, że szczęście w sobotę uśmiechnie się do nas - mówił po meczu trener kadry narodowej i drużyny z Polkowic Krzysztof Koziorowicz.
- Z pewnością wielka szkoda tego meczu. No ale nie poddajemy się. Teraz jedziemy do Polkowic i tam będziemy walczyć o wygraną. Nie poddamy się łatwo - wtórowała swojemu trenerowi Anna Pietrzak.
Piąte, decydujące spotkanie, rozegrane zostanie w sobotę w Polkowicach. Zwycięzca zgarnie brązowe medale Mistrzostw Polski w sezonie 2008/2009. Co zadecyduje o zwycięstwie w tym meczu? - Kluczem będzie z pewnością to, która drużyna lepiej wytrzyma trudy meczu kondycyjnie. Będzie to już piąty mecz w krótkim czasie, dlatego według mnie to będzie miało największe znaczenie - zakończył Downar-Zapolski.
Wisła Can Pack Kraków - CCC Polkowice 79:69 (25:22, 14:17, 16:15, 24:15)
Wisła Can Pack: Marta Fernandez 24, Agnieszka Pałka 15, Jelena Skerovic 11, Candice Dupree 10, Slobodanka Maksimovic 7, Dorota Gburczyk 6, Ewelina Kobryn 4, Dominique Canty 2
CCC: Daria Mieloszyńska 21, Amisha Carter 16, Agata Gajda 11, Jillian Robbins 7, Justyna Jeziorna 6, NataliaMałaszewska 6, Marta Gajewska 2, Katarzyna Bednarczyk 0, Elżbieta Paździerska 0, Anna Pietrzak 0
Stan rywalizacji: 2:2
Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw