Andrzej Pluta: Będziemy walczyć dalej

2-0 dla mistrzów Polski. Z takim wynikiem rywalizacji pomiędzy Asseco Prokomem Sopot i Anwilem Włocławek przenoszą się obie drużyny do Włocławka, gdzie w sobotę i poniedziałek rozegrają kolejne mecze. Mimo problemów ze składem, włocławianie zapewniają, że będą walczyć dalej.

Anwil Włocławek przegrał dwa pierwsze spotkania z Asseco Prokomem Sopot w półfinale play-off i przed meczami na własnym parkiecie sopocianie prowadzą 2-0. W obydwu pojedynkach drużyna z Włocławka jeszcze na kilka minut przed końcem wygrywała kilkoma punktami. - Po bardzo dobrej walce jest 2-0 dla mistrzów Polski, jednak równie dobrze to my mogliśmy wygrać te pojedynki. Teraz gramy u siebie, będziemy mieć za plecami własną publiczność dlatego postaramy się doprowadzić do stanu 2-2 i powrócić do Sopotu na piąty mecz - mówi kapitan Anwilu, Andrzej Pluta.

Anwil ogromnie cierpi pod tablicami, gdzie przed półfinałem stracił dwóch zawodników. Teraz sopocianie górują w okolicach obręczy tak bardzo, że mają nawet ponad dwukrotnie więcej zebranych piłek, niż ekipa z Kujaw. - Na pewno musimy zatrzymać szybki atak Prokomu i poprawić grę na tablicach. Walczymy, ale cóż… głową muru się nie przebije. Gramy tym składem, który mamy i momentami na tak dysponowany i z tak szerokim składem Prokom, brakuje siły pod koszem. Wszyscy muszą pomagać, zastawiać swoich zawodników, od małych, przez dużych, po wysokich - przekonuje rzucający włocławian.

Anwil, tak samo jak w sezonie zasadniczym i w pierwszym meczu tego półfinału, odrobił stratę do rywala, by w samej końcówce nie być w stanie przełamać go i ostatecznie przegrać w ostatnich akcjach meczu. - Dużo zdrowia kosztowało nas zniwelowanie strat do gospodarzy, którzy prowadzili już różnicą 18 punktów. Końcówka była bardzo nerwowa i myślę, że zadecydować mogło także trochę szczęścia. Zamiast spokojnie dogrywać piłkę do lepiej ustawionych partnerów, my rozgrywaliśmy akcje szarpane - tłumaczy koszykarz.

Mankamentem włocławian jest oczywiście krótka ławka, a dodatkowo w ostatnim meczu trener Igor Griszczuk wręcz uszczuplił sobie skład desygnując do gry, poza sztandarową szóstką, Bartłomieja Wołoszyna i Michała Gabińskiego łącznie na wymagane 10 minut drugiej kwarty. Czy Anwil wytrzyma rywalizację z sopocianami, mającymi 11 dobrych koszykarzy plus juniora Mateusza Kostrzewskiego? Zdecydowanie nadal jesteśmy gotowi, aby dalej walczyć z Asseco Prokomem - zapewnia Andrzej Pluta.

Komentarze (0)