Straty i brak skuteczności na dystansie. GTK przegrało z Anwilem w debiucie

Materiały prasowe / GTK Gliwice / Ryszard Jędrzejewski / GTK Gliwice podczas debiutu we własnej hali
Materiały prasowe / GTK Gliwice / Ryszard Jędrzejewski / GTK Gliwice podczas debiutu we własnej hali

GTK Gliwice w końcu zagrało we własnej hali. Przy komplecie publiczności beniaminek musiał uznać wyższość lidera PLK. Anwil Włocławek wygrał 94:75. Paweł Turkiewicz szybko wskazał przyczyny porażki.

Po serii ośmiu meczów na wyjazdach GTK Gliwice w końcu zadebiutowało w domu. Do pełni szczęścia zabrakło w starciu z Anwilem Włocławek tak naprawdę "tylko" sprawienia niespodzianki.

- Rywale zagrali na poziomie swojego potencjału. My staraliśmy się im dotrzymać kroku, ale udało się to tylko w pierwszej kwarcie. Potem zaczęliśmy popełniać coraz więcej prostych błędów, które Anwil wykorzystywał - mówi Paweł Turkiewicz, trener GTK.

Gliwiczanie weszli w mecz nieźle. Po pierwszej kwarcie Anwil prowadził tylko 21:20. Potem jednak przewaga Rottweilerów rosła, a ich zwycięstwo nawet przez moment nie było zagrożone. - Przewaga rywali powiększała się małymi kroczkami. Nasze proste, niewymuszone straty dawały rywalom łatwe punkty z kontry - dodaje Turkiewicz.

Obok strat gospodarze mieli też ogromne problemy ze skutecznością na dystansie. W całym meczu wykorzystali zaledwie 4 z 22 prób zza linii 6,75. Trio strzelców Jonathan Williams, Quinton Hooker i Damian Pieloch wykorzystali zaledwie 1 z 14 rzutów. - Nie wiem czym to spowodowane, ale na swojej hali przeciwnik w rzutach z dystansu ma prawie 50 procent, a my 18. Gracze, którzy mieli u nas rzucać, swoich prób nie wykorzystywali - mówi Turkiewicz. - Mam nadzieję i wierzę w to, że w najlepszych meczach będzie zdecydowanie lepiej.

Dla porównania gracze Anwilu wykorzystali 10 z 22 prób, co dało im 46 procent skuteczności.

ZOBACZ WIDEO: Czesław Lang: Musimy rozwiązać zarząd i wybrać nowych ludzi. Naszymi problemami interesują się za granicą

Źródło artykułu: