Mistrzynie Polski zrobiły swoje, ale łatwo nie miały. Końcowy wynik tylko odzwierciedla, jak trudne warunki postawiły im podopieczne Mirosława Orczyka. Prowadzenie w tym meczu zmieniało się aż 22 razy. - Cieszę się, że po meczu z Wisłą, w którym nie trafialiśmy, dziś nasze zawodniczki znów pokazały, że są w stanie odczarować kosz i zdobywać punkty. Myślę, że zabrakło nam determinacji w defensywie - komentuje mecz trener Zagłębia.
Bardzo dobre zawody rozegrały m.in. Ketia Swanier i Robyn Parks, które solidarnie rzuciły po 23 punkty. - Swanier ma to do siebie, że w meczach ze mną jest szczególnie zmotywowana. Ona i Parks były zupełnie innymi zawodniczkami niż tydzień wcześniej w spotkaniu z Wisłą - ocenił ich występ Arkadiusz Rusin, szkoleniowiec 1KS Ślęzy Wrocław.
Wydawało się, że mistrzynie Polski rozstrzygnęły mecz w trzeciej kwarcie, kiedy zaliczyły run 14:0. Gospodynie podniosły się jednak i zmniejszyły straty do czterech oczek. Przy stanie 76:72 dla Ślęzy, kluczowe akcje wykończyła jednak Marissa Kastanek. - Nie odpowiedzieliśmy na rzuty Kastanek, która miała swoje dwie minuty. Wtedy wynik nam uciekł - ocenił Orczyk.
Rzucająca mistrzyń Polski zakończyła pojedynek z dorobkiem 19 oczek, będąc najskuteczniejszą w swoim zespole. - Najważniejsze, że mamy kolejny mecz "do przodu" i mamy kolejne dwa punkty. Cieszę się ze zwycięstwa, ale o stylu zapominam - ocenił Rusin.
W ekipie Zagłębia debiut zaliczyła Agnieszka Fikiel. W ciągu 23 minut spędzonych na parkiecie zaliczyła 9 punktów i 3 zbiórki.
ZOBACZ WIDEO Dariusz Banaszek broni się i oskarża. "Kto wiedział pierwszy? Dariusz Miłek!"