Zaczęło się nieźle, bowiem gliwiczanie w pierwszej kwarcie dzielnie trzymali się faworyzowanego rywala. Po dziesięciu minutach gry GTK przegrywało tylko 20:21. Potem Anwil Włocławek uciekł, a rekordowo lider PLK prowadził nawet różnicą 27 punktów.
Z czego wzięły się problemy gliwiczan? - Myślę, że dominacja Anwilu od drugiej kwarty wynikała z braku naszej skuteczności. Włocławianie z kolei zdobywali bardzo łatwo punkty - ocenia Robert Skibniewski, doświadczony rozgrywający GTK.
- Z drugiej strony Anwil to Anwil, czyli lider rozgrywek. Fajnie to wyglądało na początku, ale brak skuteczności z naszej strony był głównym czynnikiem tego końcowego wyniku - dodaje.
Trudno się nie zgodzić. Swoje zrobili na pewno podkoszowi Maverick Morgan i Łukasz Ratajczak - duet ten łącznie wywalczył 34 punkty, wykorzystując 14 z 18 podjętych akcji. Graczom GTK szczególnie brakowało natomiast "trójek" - trafili zaledwie 4 razy przy 22 próbach.
- To jest bardzo zastanawiające, dlaczego mieliśmy taki problem. Mógłbym zrozumieć brak skuteczności jednego czy dwóch zawodników, ale tutaj praktycznie nikt nie trafiał. Jedyny Maverick Morgan zrobił swoją robotę. Trzeba się nad tym zastanowić i wyciągnąć wnioski - dodaje Skibniewski.
GTK po serii ośmiu meczów na wyjazdach w końcu zagrał we własnej hali. - To cieszy, że w końcu skończyliśmy wojaże po kraju. Wiemy w jakiej hali gramy, a teraz musimy się skupić na pracy i... poprawić skuteczność - zakończył.
Szansę na jej poprawę gliwiczanie będą mieli już w najbliższą niedzielę. Wtedy czeka ich kolejny trudny sprawdzian, bowiem na Śląsk przyjeżdża wicemistrz Polski, drużyna Polskiego Cukru Toruń.
ZOBACZ WIDEO: Polak przez 14 lat brał narkotyki. "Byłem zniewolony. Nie chciałem tak dłużej żyć"