Mistrzowie Polski jechali nad morze, by zmazać plamę po nieplanowanej porażce w Lidze Mistrzów. Asseco z kolei zapowiadało, że chce sprawić niespodziankę i było blisko dotrzymania słowa. Do wyłonienia zwycięzcy była potrzebna dogrywka.
Pół żartem, pół serio można stwierdzić, że Stelmet BC zaczął spotkanie w Gdyni w swoim stylu - ospale, bez koncentracji. Wykorzystywało to Asseco, które już po kilku minutach prowadziło różnicą 10 punktów. Zespół prowadzony przez Artura Gronka miał co prawda zrywy, podczas których niwelował straty do gdynian, jednak później wracały stare demony.
Asseco dyktowało warunki przez 35 minut. Dopiero wtedy Stelmet BC w końcu się przełamał i wyszedł po raz pierwszy na prowadzenie w całym spotkaniu. Gdynianie szybko zareagowali, znów zbudowali kilkupunktową przewagę, jednak kompletnie zaspali w końcówce czwartej kwarty. Skupienia nie zabrakło z kolei zielonogórzanom, którzy doprowadzili do remisu 65:65. Rzuty na zwycięstwo w regulaminowym czasie gry mieli jeszcze Krzysztof Szubarga i Łukasz Koszarek, jednak żaden z nich nie znalazł drogi do kosza.
W doliczonym czasie bohaterem Asseco ponownie mógł zostać Szubarga, jednak i tym razem chybił swój rzut. Mimo ogromnych kłopotów, Stelmet BC wywiózł z Gdyni ważne zwycięstwo, choć styl pozostawia wiele do życzenia. Artur Gronek ma o czym myśleć przed kolejnym meczem, a ten odbędzie się już we wtorek, gdy zielonogórzanie podejmą Aris Saloniki w ramach spotkania Ligi Mistrzów.
Asseco Gdynia - Stelmet BC Zielona Góra 70:71 (20:16, 14:15, 18:17, 13:17, d. 5:6)
Asseco: Dariusz Wyka 17, Jakub Garbacz 15, Mikołaj Witliński 12, Krzysztof Szubarga 8, Piotr Szczotka 5, Filip Put 5, Marcel Ponitka 5, Przemysław Żołnierewicz 3, Bartosz Jankowski 0
Stelmet BC: James Florence 13, Vladimir Dragicević 11, Łukasz Koszarek 9, Adam Hrycaniuk 9, Armani Moore 7, Boris Savović 5, Martynas Gecevicius 5, Filip Matczak 4, Przemysław Zamojski 4, Thomas Kelati 3, Jarosław Mokros 1
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Marcin Żewłakow: Bez Lewandowskiego jesteśmy drużyną z trzeciego koszyka