Bardzo długo ciągnął się serial, którego głównym - niekoniecznie jednak najszczęśliwszym bohaterem - był Jahlil Okafor. Były już środkowy Philadelphia 76ers, w końcu wybłagał od GM'a Szóstek, Bryana Colangelo, swoje odejście, dzięki czemu trafił do nowego otoczenia. Klubem, którego barwy będzie reprezentował, są Brooklyn Nets.
W dodatku w ekipie spotka D'Angelo Russella, czyli gracza, który w drafcie 2015 został wybrany z 2. numerem - o jeden wyższym od siebie. - Jesteśmy bardzo podekscytowani tym, aby wspólnie wyjść na parkiet. Kto by pomyślał, że dwa tak wysokie numery tego samego draftu, będą grać w tej samej drużynie kilka lat później. Ale wszystko dzieje się z jakiegoś powodu i jestem tym naprawdę naładowany - stwierdził środkowy.
Wydaje się, że słowa Jahlila mają swoje potwierdzenie, gdyż ich wcześniejsze kluby wiązały z nimi wielkie nadzieje (Russela wybrali LA Lakers), ale różne okoliczności sprawiły, że stało się inaczej. - Czuję, że jesteśmy podobni, ponieważ mamy wiele do udowodnienia, ale też sporo do poprawy - dodał Okafor.
Wyraźnie widać, że nowy nabytek Netsów jest koszykarzem bardzo świadomym. Doskonale zdaje sobie sprawę, jakie ma jeszcze braki i co wymaga od niego największego wysiłku. A chodzi w tym przypadku w głównej mierze o jego grę obronną oraz walkę na tablicach. - Wiem, że nie jestem zawodnikiem doskonałym. Mam 21 lat i sporo rzeczy, nad którymi muszę popracować, które wymagają poprawy. I stale będę to robił - podkreślił.
21-letni zawodnik ma zadebiutować we wtorkowym pojedynku swojej drużyny z zespołem Marcina Gortata, a więc Washington Wizards. I Okafor jest wyraźnie podekscytowany przed tym ważnym dla siebie wydarzeniem. - Czuję się teraz naprawdę zmotywowany, ale zawsze tak było - stwierdził. - Jest to jednak dla mnie coś zupełnie nowego, więc cieszę się, że tego doświadczam - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Dawid Celt o cierpieniu Agnieszki Radwańskiej. "Każdy organizm ma swój kres"