Beniaminek PLK zaliczył spektakularny powrót w meczu z BM Slam Stalą. W końcówce drugiej kwarty przegrywał bowiem 31:51, a na siedem minut przed końcem spotkania był już na prowadzeniu.
Wygrać jednak nie zdołał. Górę w końcówce wzięło doświadczenie rywala. - Szkoda, że nie udało nam się tego wyciągnąć. W pierwszej połowie popełniliśmy za dużo błędów. Zaczęliśmy za miękko i daliśmy drużynie z Ostrowa się rozkręcić - uważa Paweł Turkiewicz, szkoleniowiec GTK.
Dużych kontrowersji dostarczyły dwie akcje gliwiczan w dwóch ostatnich minutach. Akcje Jonathana Williamsa i Quintona Hookera goście zatrzymywali blokami. Pytanie czy w obu przypadkach punkty nie powinny zostać zaliczone - o to największe pretensje mieli tak zawodnicy, jak i cały sztab trenerski beniaminka. - Szkoda, bo to były łatwe punkty. Nie wiem czy takiego czegoś nie należy sprawdzić. Nie wiem jakie są teraz przepisy czy w dwóch ostatnich minutach można, ale chyba warto by było. To są ważne rzeczy i nie wiem po co są powtórki - zastanawiał się Turkiewicz.
Te dwie akcje były decydujące. GTK już się nie podniosło, a po drugiej stronie trójką "dobił" beniaminka jeszcze DJ Richardson. - Szkoda, że nie udało nam się odnieść zwycięstwa z przeciwnikiem zdecydowanie wyżej notowanym, ale pokazaliśmy, że tkwi w nas potencjał - zakończył.
Teraz na beniaminka czeka seria czterech meczów poza Gliwicami. Już w sobotę GTK zagra w Szczecinie z Kingiem, tydzień później w Sopocie z Treflem. Potem na wyjazdowej liście jest Zielona Góra i Starogard Gdański.
ZOBACZ WIDEO: Morawiecki: dobrze, że nam Lewandowskiego nie zabrali