NBA: 51 punktów Jamesa Hardena nie wystarczyło. Wielka noc debiutanta

Getty Images / Na zdjęciu: Kyle Kuzma
Getty Images / Na zdjęciu: Kyle Kuzma

Gigantyczna sensacja! Houston Rockets po raz pierwszy od ponad miesiąca zeszli z parkietu pokonani. Rakiety niespodziewanie przegrały u siebie z Los Angeles Lakers, mimo 51 punktów Jamesa Hardena. Tę noc na długo zapamięta debiutant, Kyle Kuzma.

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatnich tygodniach Houston Rockets byli najlepszą drużyną w lidze NBA. Przed meczem z Los Angeles Lakers notowali 14 zwycięstw z rzędu, od pięciu tygodni nie zaznali porażki i mało kto spodziewał się, że to Jeziorowcy - w dodatku na wyjeździe - przerwą wyśmienitą serię rywali z Teksasu. Mecz rozegrany w nocy z środy na czwartek miał różne oblicza, ale to Lakers mogli ostatecznie cieszyć się ze zwycięstwa.

Jeszcze w pierwszej połowie Lakers prowadzi nawet 22 punktami, ale Rockets dwoma serialami punktowymi odrobili niemal wszystkie straty i na przerwę zeszli tracąc do rywali tylko cztery "oczka". Kluczowy moment dla tego pojedynku wydarzył się w czwartej kwarcie, kiedy przy stanie 100:100 Jeziorowcy zdobyli 10 punktów z rzędu, wykorzystując fakt, że gospodarze spudłowali siedem kolejnych rzutów. W ciągu czterech ostatnich minut Rockets nie byli w stanie się już podnieść i ulegli 116:122.

Kolejny kapitalny występ w tym sezonie zanotował James Harden, który na tym etapie sezonu jest jednym z poważniejszych kandydatów do MVP. Lider Rockets w ciągu 43 minut zdobył aż 51 punktów (15/27 z gry, 17/21 z linii rzutów wolnych), a oprócz tego miał również dziewięć asyst. Zabrakło mu jednak odpowiedniego wsparcia ze strony kolegów, tym bardziej, że w na początku czwartej odsłony parkiet z urazem opuścił Chris Paul (8 punktów w całym meczu). Gospodarze grali w tym meczu bardzo krótką rotacją - na parkiecie zameldowało się łącznie ośmiu zawodników.

Wśród zwycięzców nie do zatrzymania, szczególnie w pierwszej połowie, był Kyle Kuzma. Debiutant na przestrzeni pierwszej i drugiej kwarty trafił wszystkie dziewięć rzutów z gry, w tym sześć trójek, po przerwie nieco zwolnił, ale i tak zakończył mecz z rekordowym dla siebie dorobkiem 38 punktów (12/17 z gry, 7/10 za trzy oraz 7/10 z linii rzutów wolnych). Do tego dołożył również siedem zbiórek i cztery asysty.

ZOBACZ WIDEO Obrona potężnym problemem kadry. Paweł Kapusta: Jeżeli się nie poprawimy...

Lakers triumfowali, mimo że na spudłowali aż 16 z 43 oddanych rzutów osobistych. 21 punktów z ławki wniósł Corey Brewer, a 16 "oczek" zapisał kolejny debiutant - Lonzo Ball. Ekipa z LA zwyciężyła swój 11 mecz w tym sezonie, a w starciu z Rockets przerwała serię trzech kolejnych porażek.

Bardzo wyrównany mecz miał miejsce w Bostonie, gdzie miejscowi Celtics walczyli do samego końca, gonili wynik, ale ostatecznie musieli uznać wyższość Miami Heat (89:90). Podopieczni Erika Spoelstry triumfowali nad rywalami z Bostonu po raz drugi w tym sezonie, a tylko raz doznali porażki z ich rąk. Oba zespoły po raz kolejny zagrają ze sobą w play-offach, jeśli tak wyniknie z drabinki gier.

Na dwie i pół minuty przed końcem Heat prowadzili różnicą 11 punktów, ale do ostatnich chwili musieli drżeć o wygraną, bowiem Celtics zamknęli ten mecz serią 13:3. Duży udział miał w tym Kyrie Irving, który w kluczowym momencie jednak spudłował rzut na zwycięstwo.

Rozgrywający był motorem napędowym gospodarzy, zdobywając w całym meczu 33 punkty (11/24 z gry, 8/8 z linii rzutów wolnych), a oprócz tego notując pięć asyst i cztery zbiórki. Jaylen Brown dołożył 16 "oczek", a Marcus Smart z ławki dał drużynie 15 punktów. W całym meczu Celtics zostali jednak zatrzymani na 37,5 proc. skuteczności z gry.

Wśród triumfatorów świetne zawody rozegrał Kelly Olynyk, dla którego był to powrót do Bostonu, gdzie wcześniej spędził cztery sezony. 26-latek został gorąco przywitany przez kibiców, a potem "odwdzięczył" im się, prowadząc Heat do wygranej. Obok swojego nazwiska zapisał łącznie 32 punkty (12/15 z gry, 6/8 za trzy, 2/5 z linii rzutów wolnych) i siedem zbiórek. 19 "oczek" dołożył Josh Richardson.

- Wsparcie jakie dostałem od kibiców jest wyjątkowe. Nie zawsze to się zdarza. Dla mnie jest czymś specjalnym, że wracam tutaj i gram przed nimi - skomentował bohater Miami Heat.

Wyniki NBA:

Charlotte Hornets - Toronto Raptors 111:129 (26:22, 21:41, 32:36, 32:30)
(Lamb 32, Howard 15, Walker 15 - DeRozan 28, Ibaka 24, Anunoby 20)

Atlanta Hawks - Indiana Pacers 95:105 (27:28, 24:25, 20:25, 24:27)
(Collison 18, Bazemore 13, Belinelli 13 - Oladipo 23, Turner 20, Bogdanovic 19)

Boston Celtics - Miami Heat 89:90 (24:15, 20:21, 15:26, 30:28) 
(Irving 33, Brown 16, Smart 15 - Olynyk 32, Richardson 19, Waiters 10)

Brooklyn Nets - Sacramento Kings 99:104 (20:36, 28:28, 27:22, 24:18)
(Dinwiddie 16, Carroll 15, Harris 14 - Hill 22, Randolph 21, Bogdanovic 14)

Chicago Bulls - Orlando Magic 112:94 (31:24, 28:24, 31:18, 22:28)
(Valentine 16, Dunn 15, Mirotic 15 - Vucevic 18, Payton 14, Augustin 14)

Houston Rockets - Los Angeles Lakers 116:122 (22:37, 37:26, 30:31, 27:28)
(Harden 51, Gordon 21, Ariza - Kuzma 38, Brewer 21, Ball 16)

Oklahoma City Thunder - Utah Jazz 107:79 (25:9, 28:28, 34:23, 20:19)
(Westbrook 24, Anthony 18, George 18 - Hood 17, Burks 14, Sefolosha 12)

Dallas Mavericks - Detroit Pistons 110:93 (22:25, 43:28, 24:13, 21:27)
(Barnes 25, Smith Jr. 15, Nowitzki 12 - Tolliver 18, Johnson 16, Smith 15)

Denver Nuggets - Minnesota Timberwolves 104:112 (24:17, 28:33, 32:30, 20:32)
(Murray 30, Jokic 22, Lyles 15 - Towns 25, Butler 25, Crawford 20)

Portland Trail Blazers - San Antonio Spurs 91:93 (22:25, 24:29, 26:20, 19:19)
(Lillard 17, Nurkic 15, Turner 14 - Aldridge 22, Gasol 20, Mills 10)

Golden State Warriors - Memphis Grizzlies 97:84 (24:28, 32:23, 18:14, 23:19)
(Thompson 29, Durant 22, Casspi 12 - Gasol 21, Evans 10, Martin 10)

Los Angeles Clippers - Phoenix Suns 108:95 (23:15, 30:20, 28:31, 27:29)
(Rivers 21, Williams 18, Jordan 12 - Warren 22, Jackson 17, Chriss 13)

Źródło artykułu: