Ekstraklasa ma dwie drużyny ze stolicy! Relacja z meczu Zastal Zielona Góra - Polonia 2011 Warszawa

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Koszykarze Zastalu Zielona Góra nie zdołali doprowadzić w rywalizacji do stanu 2:2, aby pojechać na piąty decydujący o awansie mecz do Warszawy. Zielonogórzanie po niezwykle zaciętym boju ulegli warszawianom 66:70. Tym samym ekipa ze stolicy w drugiej rundzie play-off odniosła trzeci triumf, co dało jej awans do PLK.

Spotkanie lepiej rozpoczęli miejscowi, którzy po rzucie osobistym Marcina Chodkiewicza i dwóch trafieniach z gry Pawła Wiekiery, prowadzili 5:0. To był jedyny moment w meczu, kiedy przewaga któregoś z zespołów była tak widoczna. Później na parkiecie dominowała walka cios za cios. Żadna z drużyn nie mogła wyjść na bezpieczną przewagę. Jeśli już jakaś ekipa prowadziła, to maksimum pięcioma punktami. Potyczka toczyła się w tak wyrównanym tempie, że ani Zastal Polonii, ani Polonia Zastalowi, nie pozwoliła na jakąś większą zaliczkę punktową.

W trzeciej kwarcie stan rzeczy się nie zmienił. Żadna z drużyn jeszcze nie "wysiadła" fizycznie, czy psychicznie, a każdy oczekiwał na ostatnią odsłonę. A w niej po celnej "trójce" Marcela Wilczka było 57:57. Do końca spotkania pozostawało siedem minut. Rozpoczęła się "nerwówka", a prawie każdy z kibiców zgromadzonych w Hali Uniwersytetu Zielonogórskiego nie powstrzymywał swoich emocji. Każdej akcji rozgrywanej przez Polonię 2011 towarzyszył hałas, mający peszyć zespół przyjezdnych. Jednak, jak się później okazało, "Poloniści" byli odporni na okrzyki ze strony fanów basketu z Winnego Grodu. Na minutę przed końcem meczu na tablicy świetlnej widniał wynik 64:64 - wówczas swoje doświadczenie wykorzystał Leszek Karwowski, który trafieniem zza linii 6,25 wyprowadził swój team na prowadzenie 67:64. Zastal miał około 50 sekund na wyrównanie. Gdyby w najważniejszej akcji tej konfrontacji, zielonogórzanie trafiliby za trzy, być może byłaby dogrywka. Ale gospodarzom zabrakło szczęścia i mecz zakończył się rezultatem 66:70.

Po końcowym gwizdku, szczęścia koszykarzy z Warszawy nie było końca. "Poloniści" w uściskach dłoni i tańcach radości zaczęli sobie dziękować za wspólnie wykonaną ciężką pracę, która w ostateczności przyniosła im awans do ekstraklasy. Trener zwycięskiej ekipy, Mladen Starcevic został kilkukrotnie podrzucony, nie obyło się także bez obcięcia siatek z obręczy.

- Trzy lata ciężkiej pracy, sporo stresu i nerwów, ale opłaciło się. Jesteśmy w ekstraklasie. To jest nasz wspólny sukces - powiedział po spotkaniu Michał Jankowski, gracz Polonii 2011.

W zupełnie innym nastroju był szkoleniowiec Zastalu, Tomasz Herkt. - Liczyłem, że jedno zwycięstwo we własnej hali wyszarpiemy, i pojedziemy na decydujący mecz do Warszawy. Mimo tego uważam, że nie był to dla nas stracony rok. Mógłbym mieć jakieś pretensje, gdybyśmy na parkiecie nie zostawili walki. Ale tak nie było, dlatego pogratulowałem chłopakom w szatni - skomentował.

Intermarche Zastal Zielona Góra - Polonia 2011 Warszawa 66:70 (11:11, 18:22, 22:21, 15:16)

Intermarche Zastal: Wiekiera 18, Chodkiewicz 15, Wiśniewski 9, Taberski 6, Ł. Wilczek 4 - Kalinowski 11, M. Wilczek 3, Olszewski.

Polonia 2011: Karwowski 14, Lewandowski 10, Berisha 9, Bartosz 7, Pełka - Śnieg 10, Jankowski 10, Pamuła 8, Mokros 4, Kolowca.

Źródło artykułu: