- Kluczowym momentem w tym meczu była dla mnie kontuzja Antona Gaddeforsa. Jest to bardzo ważny gracz w ofensywie. Zawsze liczę na jego inteligencję i doświadczenie w grze. Niestety, nie mogliśmy z tego skorzystać - informuje Kamil Piechucki.
Wspomniany Anton Gaddefors zagrał w niedzielnym meczu tylko 11 minut. Potem z pomocą kolegów opuścił parkiet w Krośnie. Reprezentant Szwecji ma rozerwaną torebkę stawową. Skrzydłowy na pewno wypadnie z gry na kilka tygodni.
Szkoleniowiec Miasta Szkła nie ma łatwego zadania. W rotacji pozostało mu tylko ośmiu zawodników plus dwóch koszykarzy, którzy nie pojawiają się na parkiecie. Bez wzmocnień drużyna z Podkarpacia nie będzie w stanie rywalizować z innym zespołami w PLK. Rozmowy trwają, jednak nie są one łatwe.
- Cały czas trwają poszukiwania nowego gracza. Nie jest tajemnicą, iż rozmawialiśmy z jednym Polakiem (Marcel Wilczek przy. J.A), który podpisał umowę z innym klubem. Inny polski zawodnik był zdecydowany, ale w biznesie bywa rożnie. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy dołączy do zespołu. Chcemy zawodnika, który zapewni nam jakość - analizuje sytuację Piechucki.
Najlepsza drużyna na Podkarpaciu przegrała ze Startem Lublin, jednak losy meczu mogły rozstrzygnąć się zgoła odmiennie. Gospodarze całe spotkanie gonili wynik, a w czwartej kwarcie wyszli na minimalne prowadzenie. W końcówce zabrakło im jednak chłodnej głowy.
- W obronie zagraliśmy dobre spotkanie. Zabrakło nam jakości w ataku, a to związane jest też z kontuzją Antona. Pamiętajmy również, iż gramy ciągle bez jednego polskiego zawodnika w rotacji. Zabrakło nam w końcówce większego pola manewru i chłodnej głowy. Kluczowi gracze Startu potrafili natomiast wykorzystać swoje atuty - kończy szkoleniowiec Miasta Szkła.
W następnej kolejce drużyna z Krosna zagra na wyjeździe z GTK Gliwice (14 stycznia).
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Jakubik o polskich skoczkach: Geniusze! Jedyni w swoim rodzaju