King Szczecin wygrał ważny mecz, ale nie zdążył na Puchar Polski

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Mindaugas Budzinauskas
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Mindaugas Budzinauskas

Koszykarze Kinga Szczecin w 15. kolejce PLK wygrali z Treflem Sopot 95:82. Pokonali, więc drużynę, która rywalizuje z nimi o play-offy. Pomimo szóstej lokaty w tabeli na półmetku rozgrywek nie awansowali do finałowego turnieju o Puchar Polski.

- Chcieliśmy grać w Pucharze Polski. Myślę, że swoją grą i wynikiem, który mamy, zasługujemy na grę w pucharze. Nie jestem ekspertem od tych przepisów, ale trochę dziwne, że mamy taki sam wynik tylko ten nasz mecz nie liczą. Szkoda, że nie zagramy. Chcieliśmy powalczyć o ten prestiżowy puchar. Będziemy mieli trochę więcej czasu przygotować się do następnych meczów. Są minusy i plusy - podkreśla trener Mindaugas Budzinauskas.

Dlaczego Kinga Szczecin zabraknie w Pucharze Polski? Wokół tegorocznej edycji było już wiele kontrowersji. Dotyczyły jednak one rozstawiania drużyn. W tej sytuacji zadecydował termin meczu z Treflem Sopot. Choć zaliczał się on do 15. kolejki to odbył się 8 stycznia. Listę uczestników Pucharu Polski zamykano natomiast 7 stycznia.

- Chcielibyśmy tam być, ale takie były zasady. Nie udało nam się zorganizować tego meczu wcześniej i trudno - komentuje Paweł Kikowski. - Nie jedziemy na puchar, ale za to może odbijemy sobie jakimś medalem na koniec - dodaje z uśmiechem. Do tego oczywiście daleka droga, jednak poprzedni sezon i przypadek BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski pokazał, że tak może się stać. Bez medalu, ale w play-offach była prowadzona przez trenera Budzinauskasa Polpharma Starogard Gdański, która również opuściła Puchar Polski. Do Warszawy pojechał King Szczecin a ligowy sezon zakończył na 11. miejscu.

Po 16 meczach rundy zasadniczej, czyli konfrontacjach ze wszystkimi rywalami, w szczecińskiej ekipie mogą z optymizmem czekać na drugą część sezonu. Potwierdzeniem możliwości Kinga był pojedynek z Treflem Sopot. Zwycięstwo 95:82 sprawiło, że gospodarze uciekli ostatniemu przeciwnikowi w tabeli na dwa punkty. - Przyjemnie zacząć nowy rok z wygraną. Mam nadzieję, że właśnie cały rok taki będzie. Po dłuższej przerwie nie było łatwo wejść w grę. Początek był bardzo słaby w naszym wykonaniu. Dobrze, że później znaleźliśmy sposób w obronie. Zatrzymaliśmy zespół Trefla. Dobrze wychodziło nam to, co graliśmy - analizuje Mindaugas Budzinauskas.

- Szkoda, że w drugiej połowie nie utrzymaliśmy dobrego poziomu gry. Nie chcę powiedzieć, że rozluźniliśmy się, ale dużo zmian wybiło nas z rytmu. To też moja wina, lecz i każdy zawodnik powinien lepiej reagować na to, co mamy zrobić na boisku. Nie chcę mówić dużych negatywów o meczu. Najważniejsze, że wygraliśmy - kończy trener Kinga Szczecin.

ZOBACZ WIDEO Piotr Lisek pod wrażeniem Kamila Stocha. "Serce się radowało, jak leciał"

Źródło artykułu: