Czarne Pantery zaczęły mecz od stanu 0:11, jednak potem doszły rywala i niemal przez całe spotkanie prowadziły zaciętą walkę punkt za punkt. W końcówce mający bardzo wąską rotację słupszczanie wspięli się na wyżyny swoich umiejętności i wyszarpali bardzo cenną wygraną. - Jestem naprawdę szczęśliwy z tego zwycięstwa i już dawno chciałem to powiedzieć - dziękuje swoim zawodnikom za wygraną, ale przede wszystkim za wielką determinację, jaką pokazali przez pełne 40 minut. Bardzo podoba mi się projekt Asseco i mocno im kibicuję, ale w tym spotkaniu nasz klub stanął na wysokości zadania - powiedział Marek Łukomski.
Ostatnio ponownie bardzo głośno jest o sytuacji w klubie. Z całej Polski płyną głosy wsparcia dla Czarnych, którzy do ostatniej chwili nie byli pewni, czy w środę będą mogli wystąpić w meczu z Asseco. - Informacje, które docierają do wszystkich państwa, są prawdziwe i trzeba zauważyć, że my nie walczymy jedynie z przeciwnikiem, ale także z innymi przeciwnościami losu, które nie do końca są zależne od nas. Staramy się wykonywać naszą pracę jak najlepiej umiemy, a co pokazał mecz z Asseco to chyba im jest nas mniej tym jest lepiej - dodał opiekun drużyny z Pomorza, który nie zapomniał także skierować słów do kibiców ze Słupska.
- Nie mogę także zapomnieć o naszych kibicach. Kiedy wyszliśmy na rozgrzewkę, a przede wszystkim, kiedy na boisko wyszła nasza pierwsza piątka i rozległy się gromkie oklaski widać było, że są z nami cały czas. Do teraz mam w uszach hasło "Czarnuchy nigdy nie zginą". Także wielkie ukłony w ich stronę za doping oraz wielkie wsparcie przez cały mecz - mówił naprawdę uradowany 36-letni szkoleniowiec.
Czarni Słupsk swoją postawą na parkiecie pokazali, że co nie działo by się na zewnątrz wokół drużyny to oni będą walczyć dla klubu do samego końca. Taka postawa zasługuje na słowa wielkiego uznania. Nikt w Słupsku nie zamierza łatwo złożyć broni. - Jedziemy do Warszawy i będziemy starać się wygrać z Legią. Zawodnicy, którzy pozostali w klubie złożyli może nie przysięgę, ale dali słowo, że w tym zestawie czekamy na rozwój sytuacji w mieście. W tym momencie nie jest ona dla nas korzystna, bo jak wiemy nie jest zbyt fajnie pracować przez dłuższy czas bez pieniędzy. Każdy za swoją pracę chciałby otrzymywać wynagrodzenie, ale nie wszystko jest w naszych rękach. My możemy jedynie odpowiedzieć sportowo, tak jak zrobiliśmy to w meczu z Asseco. Chcieliśmy pokazać, że ten klub istnieje i będzie istniał. Słyszałem, że ktoś nie chce pomóc, bo zaraz mamy się wycofać z ligi...Mam nadzieję, że tym meczem pokazaliśmy, że nigdzie się nie wybieramy i będziemy grać do samego końca - zadeklarował Łukomski.
Na zakończenie swojej wypowiedzi trener nie zapomniał także docenić występu Drew Brandona, który został 9. zawodnikiem w historii polskiej ekstraklasy z triple-double na koncie. Co ciekawe sam Łukomski również znajduję się w tym wąskim gronie. - Brawo dla Drew za dołączenie do bardzo wąskiego grona 9 zawodników, którzy zanotowali triple-double w naszej ekstraklasie. To świetne osiągnięcie, ja również się w tym klubie znajduję i bardzo miło jest mi go w nim powitać - stwierdził roześmiany trener, który zanotował 21 punktów, 10 zbiórek oraz 10 asyst w sezonie 2000/2001 w barwach SKK Szczecin.
ZOBACZ WIDEO: Kamil Grosicki dla WP SportoweFakty: Czy odejdę? W piłce dzieją się różne rzeczy
Oczywiście odpłatnie