Final Four Euroligi: Josh Childress przed debiutem

W letniej przerwie transferowej Josh Childress został bohaterem najbardziej spektakularnego transferu. Prosto z Atlanty Hawks trafił do Olympiakosu Pireus i z miejsca został najlepiej opłacanym koszykarzem Europy. Dziś Amerykanin szykuje się do najważniejszych meczów w sezonie - majowego turnieju Final Four Euroligi w Berlinie.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Stwierdzenie, że bez Josha Childressa nie byłoby sukcesu Olympiakosu Pireus w postaci awansu do Final Four Euroligi jest grubą przesadą. Koszykarz, który w zeszłym sezonie reprezentował barwy Atlanty Hawks, a w lato podpisał z greckim klubem trzyletnią umowę za kwotę ponad 20 milionów dolarów, gra od niechcenia i nie asymiluje się z zespołem, lecz mimo to greccy fani są zgodni. Bez Childressa w składzie klub nie gościł w najważniejszym turnieju w Europie od kilku lat, zaś gdy tylko Amerykanin się pojawił sportowy awans z miejsca stał się widoczny. Zdaje sobie sprawę również z tego sam zainteresowany. - Wiem, że moja drużyna nie grała w Final Four od dziesięciu lat, dlatego już z tego powodu obecny sezon można uznać za wielki sukces. Ciężko na niego pracowaliśmy, wylewaliśmy pot na treningach, graliśmy pomimo kontuzji i zmęczenia, a teraz nadszedł wielki moment - komentuje koszykarz.

Mając do tej pory doświadczenia tylko z ligi NBA, Amerykanin nie bardzo wie czego do końca może się spodziewać. - To oczywiście moje pierwsze Final Four w karierze i czekam na ten turniej z niecierpliwością. Starsi koledzy z drużyny mówili że to coś niesamowitego, czego nie da się opisać słowami. Bardzo dużo rozmawiam szczególnie z Theodorakisem Papaloukasem, który wiele mi opowiada - mówi Childress. Nie ma się co dziwić, że zawodnik o charakterystycznej fryzurze afro wybrał sobie na mentora greckiego rozgrywającego. W końcu Papaloukas w tej imprezie zagra po raz siódmy z rzędu! Wcześniej sześciokrotnie udawało mu się to z ekipą CSKA Moskwy.

Mimo ograniczonej znajomości europejskiej koszykówki, mierzący 203 cm obrońca doskonale potrafi opisać inne ekipy uczestniczące w tym święcie. - Nie ma co ukrywać, że w czwórce my, CSKA, Barcelona i Panathinaikos nie ma ani pewnego triumfatora, ani żadna drużyna nie jest wyraźnie słabsza od innych - stwierdza Childress, zaczynając wyliczankę. - Rosyjski zespół to prawdziwy hegemon w skali kontynentu, Barcelona ma bardzo niewygodny styl i z tego powodu gra się przeciwko nim naprawdę ciężko. No i jest jeszcze klub z Aten, nasz wielki rywal. Miałem okazję stawić im czoło już trzykrotnie w tym sezonie i tylko raz udało się wygrać. Mam nadzieję, że tym razem euroligowe spotkanie pokaże kto tak naprawdę jest lepszy.

Były gracz Atlanty Hawks ma również ciekawą teorię na temat kluczowych czynników, dzięki którym jego zespół odniesie zwycięstwo. - Na tak wysokim poziomie nie jest ważna żadna taktyka, bo przeciwnik zna cię przecież na wylot. Doskonale wie o twoich słabościach i dobrych stronach. Zagramy więc tak samo, jak przez cały sezon. Najważniejsza będzie determinacja. Jeśli tego nam nie zabraknie, jeśli będziemy łaknęli tego triumfu, jak niczego innego - wszystko będzie dobrze - kończy swoją wypowiedź koszykarz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×