W Sopocie zagram agresywniej - rozmowa z rozgrywającym Anwilu, Łukaszem Koszarkiem

2-2 w rywalizacji pomiędzy Anwilem Włocławek i Asseco Prokomem Sopot. To wynik po czwartym meczu półfinału tych drużyn, w którym włocławianie wygrali 95:90, a najważniejsze akcje w ekipie gospodarzy rozgrywał Łukasz Koszarek.

Jacek Seklecki
Jacek Seklecki

Jacek Seklecki: Po takim meczu na usta ciśnie się wyświechtane powiedzenie: wróciliście z dalekiej podróży.

Łukasz Koszarek: Wyświechtany, ale najlepiej oddający to co się dzisiaj stało z nami w samej końcówce spotkania slogan. Dobrze, że udało nam się zachować więcej zimnej krwi w ostatnich sekundach tego meczu i dlatego wygraliśmy. Niemniej jednak nie można tracić takiej przewagi, gdy po trzech kwartach prowadzi się 20 punktami, a później w pocie czoła trzeba walczyć do ostatniej sekundy.

Co się stało w czwartej kwarcie, że straciliście prawie całą, dwudziestopunktową, przewagę?

- Asseco Prokom jest tak groźną drużyną, że dla nich nie ma sytuacji beznadziejnych. Mają świetnych strzelców, którzy w czwartej kwarcie w zasadzie się nie mylili. Sam Woods trafił bodajże trzy razy z rzędu z dystansu i to na pewno nieco podcina skrzydła, a zespół goniący pcha do przodu. Najważniejsze jednak nie udało nam się utrzymać tę przewagę i jest 2-2.

Spotkanie rozpoczęliście bardzo dobrze. 8:0 na początek i pierwsze punkty rywala dopiero po pięciu minutach gry.

- We własnej hali czujemy się jak ryba w wodzie. Bardzo dobrze broniliśmy, a nasi rywali pudłowali. Pomogła nam także nasza publiczność, dzięki czemu byliśmy w stanie odskoczyć na kilkanaście punktów i to miało ogromny wpływ na ostateczny wynik. Ale jak to z nami jest, ostatnia kwarta znów nie szła po naszej myśli.

Ostatecznie to jednak wy wygraliście czwarty mecz.

- Zgadza się i tu należy podkreślić fakt, że staramy się wyciągać wnioski z własnych błędów. W sezonie zasadniczym przegrywaliśmy mecze, w których rywal przejmował inicjatywę w drugiej części spotkania. Teraz my okazaliśmy się lepsi i to nas bardzo cieszy.

Po meczach w Sopocie mówił Pan, że Anwilowi brakowało Łukasza Koszarka. W czwartym meczu ten zawodnik był w składzie chyba pełną gębą.

- Był, ale cały czas musi być, a nie, że będziemy zadowalać się tylko jednym meczem. Póki co to potrzebujemy jeszcze dwóch zwycięstw, aby zagrać w finale i to w tej chwili jest dla mnie najważniejsze. Nadal musimy być bardzo skoncentrowani i zobaczymy, co przyniosą następne mecze.

W każdym meczu próbujecie różnych sposobów na zatrzymanie Qyntela Woodsa. Dzisiaj, gdy tylko dostawał piłkę przechodziliście na obronę strefową, jednak i to nie przynosiło dobrych efektów.

- Próbowaliśmy go ograniczać i w pierwszej połowie jakoś to nam wychodziło. Później jednak popełniliśmy przy nim kilka błędów, które na pewno skorygujemy w następnym meczu. On zawsze swoje rzuci, ważne, że inni mu nie wtórowali. Logan miał mniej punktów, niż jego średnia i pozostali również nie zachwycali.

David Logan we Włocławku nie czuje się najlepiej. Po słabszym meczu numer trzy, w czwartym spotkaniu zagrał jeszcze gorzej.

- Andrzej Pluta i Tommy Adams wykonali przeciwko niemu kawał dobrej roboty. Cały zespół starał się pomagać przy tym zawodniku, bo wiadomo, że jest bardzo szybki i groźny. Miejmy nadzieję, że w następnych meczach również nie będzie tak zabójczy jak w pierwszych meczach.

Taki rzut, jak ten Andrzeja Pluta na koniec trzeciej kwarty musi dodać zespołowi dodatkowej energii.

- Takie rzuty na pewno dodają drużynie dodatkowej energii, ale jak się później okazało, o zwycięstwo musieliśmy walczyć do ostatnich sekund tego meczu. Naszym błędem było to, że od początku czwartej kwarty nie graliśmy dalej swojej koszykówki, aby w dalszym ciągu powiększać swoją przewagę, tylko tak jakbyśmy zadowolili się tym rzutem i prowadzeniem różnicą 20 oczek i to nam miało wystarczyć. Gdybyśmy w połowie ostatnich dziesięciu minut wygrywali ponad 20 punktami, to wszyscy by pograli, my byśmy odpoczęli, a tak to była nerwówka.

Jest 2-2, a po meczach w Sopocie wiele osób mówiło, że daliście z siebie wszystko i więcej pokazać nie możecie. Teraz przed wami mecz numer pięć.

- Przed nami jedno z ważniejszych spotkań. Będzie arcyważny, gdyż zazwyczaj tak bywa, że ten kto wygrywa piąte spotkanie to wygrywa całą serię. Pokazaliśmy, że potrafimy z nimi wygrać i trzeba pokazać to w Sopocie.

W pierwszych dwóch meczach mówił Pan, że Anwilowi zabrakło Koszarka. Teraz będzie inaczej?

- Chciałbym, żeby tak było, gdyż jak już mówiłem, będzie to superważne spotkanie tej rywalizacji. Na pewno będę grał agresywnie i najwyższa pora by tak się stało.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×