Wciąż bez kontuzjowanego Kamila Łączyńskiego musiał grać w niedzielę Anwil Włocławek - reprezentant Polski nabawił się urazu kostki podczas jednego z treningów i do gry powróci najprawdopodobniej na mecz z Rosą Radom. Rolę rozgrywającego w meczu przejął Ivan Almeida, który rozegrał kolejne kapitalne zawody. Włocławianie przez znaczną część pojedynku nie potrafili jednak wstrzelić się z dystansu (5/28) nawet mimo otwartych pozycji. Uwagę na to zwrócił Igor Milicić, który nie był szczególnie zadowolony z końcówki spotkania w wykonaniu swojej drużyny.
- Na pewno po tym meczu rozwinie się burza: dlaczego i jak ten mecz mógł tak wyglądać? My jednak wiemy w jakiej sytuacji jesteśmy, musimy przywrócić siły po ostatnich dwóch tygodniach, bo jeszcze czwartkowy mecz siedział nam w nogach. Cieszę się jednak, że wygraliśmy ten mecz mimo skuteczności 17 proc. z dystansu, gdzie te rzuty były przecież otwarte. Pokazujemy, ze nie jesteśmy tylko drużyną ataku, bo dzisiejsze spotkanie wygrała nam obrona - powiedział chorwacki trener.
- Nie mogę być jednak zadowolony z odpowiedzialności taktycznej w ostatniej akcji, gdzie nie mieliśmy dopuścić do rzutu za trzy punkty, a do tego doszło. Ostatecznie rzut nie wpadł i mieliśmy szczęście, ale wierzę, że ci co mocno trenują to przekuwają łut szczęścia na swoją stronę - dodał.
Ostatnie sekundy w Hali Mistrzów to był prawdziwy horror, po jednym celnym rzucie wolnym Ante Delasa piłkę mieli goście z Krosna, ale w ostatnich sekundach rzutu na zwycięstwo nie trafił Krzysztof Jakóbczyk. Z postawy swojej drużyny zadowolony był trener Kamil Piechucki, który zdaje sobie sprawę z tego, ze mecz był do wygrania.
- Cały czas byliśmy w tym meczu i mieliśmy szansę na zwycięstwo, ale szczęście tym razem się do nas nie uśmiechnęło. Nie spuszczamy głów, bo to dla nas lekcja, a na trudnym terenie pokazaliśmy charakter, pomimo braku dwóch zawodników i urazu Grzegorza Grochowskiego z początku meczu. Należy ukłonić się przed naszymi zawodnikami i walczyć o kolejne wygrane w tym sezonie - skomentował.
- Spodziewałem się, że trener Milicić w ostatniej akcji postawi obronę strefową, ale nam nie udało się znaleźć czystej pozycji. To jest ciężko wytrenować, bo my takim stylem defensywnym nie gramy. Mecz jednak nie rozstrzygnął się w ostatniej akcji, to się stało już wcześniej. Zadecydowały o tym detale z całych 40 minut spotkania - zakończył.
Najlepszym zawodnikiem Miasta Szkła Krosno był właśnie Krzysztof Jakóbczyk, który zagrał aż 37 minut, w tym czasie zdobył 15 punktów. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie celnej trójki z ostatnich sekund meczu.
- Przyjechaliśmy z nastawieniem na zwycięstwo, choć wiemy jak duża różnica jest między naszymi dwoma zespołami. Skrupulatnie przygotowywaliśmy się do tego meczu, co było widać i byliśmy zaledwie kilkanaście centymetrów od zwycięstwa. Nie możemy jednak spuszczać głów, bo przed nami kolejne mecze i w nich musimy skupić się nad tym, by odnieść zwycięstwa - powiedział krótko zawodnik.
ZOBACZ WIDEO Inter przyparł Romę do muru. Gol w końcówce. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]