W Energa Basket Lidze Michael Fraser spędził dwa sezony. W latach 2015-2017 bronił barw Polfarmeksu Kutno. Następnie opuścił Polskę, by pod koniec stycznia do niej powrócić. Podpisał bowiem kontrakt z Rosą Radom. W środowy wieczór przeszedł badania i zajęcia indywidualne, a już w czwartek odbył pierwszy trening z nową drużyną.
Piotr Dobrowolski, WP SportoweFakty: W środowe popołudnie wylądował pan na warszawskim Okęciu, a już wieczorem odbył pierwsze, indywidualne zajęcia z Arturem Packiem w hali MOSiR-u. Lot nie był więc zbyt męczący?
Michael Fraser, nowy koszykarz Rosy Radom: Czuję się dobrze. Podróż zniosłem bardzo dobrze, miałem bezpośredni lot z Kanady do Polski, nie musiałem się przesiadać, więc sprawnie dotarłem znowu do waszego kraju.
Radomski obiekt zna pan dobrze, w końcu nie raz pan tutaj występował, by przypomnieć chociażby zacięty ćwierćfinał play-off sezonu 2015/2016.
Nie mogłem zapomnieć tej hali i bitew, jakie stoczyłem z Rosą, zwłaszcza z Kimem Adamsem pod koszem (uśmiech - dop. red.). Zawsze lubiłem grać w Radomiu, przed tą publicznością, w tej atmosferze. Cała ta otoczka bardzo mi odpowiada.
Śledzi pan poczynania Polfarmeksu na zapleczu polskiej ekstraklasy?
Tak, słyszałem o ich wynikach, wiem, że są obecnie w górnej części tabeli. Rozmawiałem z trenerami Rosy i pytałem, jak Polfarmex radzi sobie obecnie na parkietach pierwszej ligi. Mam nadzieję, że szybko wróci do ekstraklasy, życzę temu klubowi jak najlepiej.
Z jakimi nadziejami i aspiracjami przychodzi pan do Rosy? Wie pan już, za co będzie odpowiadał?
Moim zadaniem będzie dać więcej energii na tablicach, zarówno w obronie, jak i w ataku. Jestem zawodnikiem, który nigdy nie odpuszcza i wydaje mi się, że właśnie takiego gracza potrzebowała Rosa. Dam z siebie wszystko, aby pomóc drużynie awansować do fazy play-off. Wiem, że jesteśmy na nie najlepszym miejscu w tabeli, ale sezon jest długi. Mam nadzieję, że szybko wdrożę się w system, nauczę zagrywek i współpracy z nowymi kolegami. Naszym nadrzędnym celem jest teraz walka o czołową "ósemkę".
Obserwował pan mecze swojego nowego zespołu w Lidze Mistrzów?
Oglądałem jeden wyjazdowy mecz, ale szczerze powiedziawszy nie pamiętam, z kim wtedy grała Rosa. Ponadto obserwowałem skróty. Wiem, że zespół ma na koncie jedno zwycięstwo, ale należy pamiętać, że jest w piekielnie silnej grupie i dla niego drugi sezon na takim poziomie rywalizacji europejskiej jest dużym wyzwaniem sportowym, ale i organizacyjnym. Na pewno przyniesie to jednak korzyści w przyszłości.
W Energa Basket Lidze pojawia się coraz więcej głośnych nazwisk. Słyszał pan o transferach czołowych drużyn tabeli, Anwilu Włocławek i Stelmetu Enei BC Zielona Góra?
Nie, nie słyszałem...
Kilka godzin po pańskim przyjeździe do Polski kontrakt z Anwilem podpisał Quinton Hosley.
Serio?! Ale przecież Anwil jest na pierwszym miejscu w tabeli!
Zgadza się, a mówi się o tym, że być może zakontraktuje jeszcze jednego zawodnika.
Na tę chwilę jest zdecydowanym numerem jeden. Będzie jeszcze mocniejszy, więc ogromnym wyzwaniem będzie rywalizacja z tą ekipą.
Z tym, że Rosa już dwukrotnie grała z Anwilem i oba te mecze przegrała.
Szkoda... Mam więc nadzieję, że spotkamy się w fazie play-off i się zrewanżujemy.
Do Polski wraca pan z odległych kierunków.
Od początku tego sezonu grałem w klubie z Lebanon, w Bejrucie, a później w Argentynie. Dwa tygodnie temu wróciłem do Kanady. W drużynie Ciclista Olimpico musieli wymienić zawodnika, zmienić rotację, byłem kolejnym z zagranicznych, więc poszukałem nowego pracodawcy.
Liga argentyńska to egzotyczny kierunek dla koszykarzy. Może pan powiedzieć coś więcej na temat poziomu tamtejszych rozgrywek?
To bardzo dobra liga, z wieloma młodymi, perspektywicznymi, rozwijającymi się zawodnikami. Jest wielu świetnych, lokalnych koszykarzy, wychowanków. Działacze starają się nawiązać do sukcesów reprezentacji chociażby z 2004 roku, kiedy ta zdobyła mistrzostwo olimpijskie. Zresztą wielu reprezentantów występuje w rodzimych rozgrywkach.
W sobotę Rosa zagra na wyjeździe z Polpharmą Starogard Gdański. Będzie pan gotowy na ten mecz?
Nie ma innej opcji. Chcę pomóc drużynie już w tym spotkaniu.
ZOBACZ WIDEO Witold Mazur wraca po poważnym upadku. "Było spore ryzyko, miałem uszkodzony kręgosłup"