Maratony Hookera do końca sezonu? "Jestem gotowy, żeby przejąć dodatkowe minuty"

WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Quinton Hooker
WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Quinton Hooker

W swoim pierwszym zawodowym sezonie zaliczył już triple-double. Teraz, po odejściu z GTK Gliwice Roberta Skibniewskiego, czeka na niego duże wyzwanie i odpowiedzialność. - On był dla mnie kimś w rodzaju mentora - mówi Quinton Hooker.

Krzysztof Kaczmarczyk, WP SportoweFakty: Ostatni swój mecz zakończył pan z triple-double. To pierwsze takie osiągnięcie w pana karierze?
Quinton Hooker, zawodnik GTK Gliwice:

Tak, to fajne uczucie. Raz czy dwa zdarzyło mi się już takie skompletować, gdy byłem na uczelni. To w meczu z Legią było jednak wyjątkowe, bo pierwsze podczas zawodowej kariery w Europie.

Widać, że coraz lepiej czuje się pan w tym bądź co bądź nowym, innym systemie koszykówki.

- Zdecydowanie ten pierwszy sezon w Europie, tutaj w Polsce, daje mi naprawdę dużo radości. Mogę tylko podziękować ludziom, którzy dali mi taką szansę i pozwolili mi grać.

ZOBACZ WIDEO Złoty gol Dybali. Juventus Turyn ograł Lazio Rzym [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Od wspomnianego meczu minęło sporo czasu - w ostatnich pięciu tygodniach GTK rozegrało tylko jedno spotkanie. Takie przerwy w trakcie rozgrywek są dobre?

- Sezon jest naprawdę długi i czasem taka przerwa pozwala podleczyć drobne urazy, zregenerować siły, czy po prostu odpowiednio zadbać o swoje ciało. Taka przerwa może być naprawdę dobra, można też trochę odpocząć psychicznie.

Jak wyglądała ta przerwa? Było trochę wolnych dni nie tylko od meczów, ale i treningów.

- Nie ukrywam, że w tym czasie zdążyłem trochę pozwiedzać. Zaliczyłem np. wyjazdy do Pragi czy do Krakowa - to naprawdę duże i piękne miasta. Dla mnie to coś zupełnie nowego, nowa kultura.

A co w temacie dbania o formę?

- Przez ten czas dużo trenowaliśmy, w ostatnim tygodniu zagraliśmy też sparing (w Ostrowie Wielkopolskim z BM Slam Stalą - przyp. red.). Ważne jest natomiast, żeby pozostać w pełni skupionym i skoncentrowanym. To nie może się "zgubić".

W przerwie zespół opuścił Robert Skibniewski, czyli zawodnik, z którym odpowiedzialny był pan za prowadzenie gry. Taki ruch oznacza, że czekają na pana "maratony" w kontekście ilości minut spędzanych na parkiecie.

- Jestem na to gotowy, żeby grać po 35 czy więcej minut. Skiba odszedł, a był ważną postacią i jednym z liderów tego zespołu. Bardzo dużo mi pomagał, doradzał swoim doświadczeniem, bo przecież jest w tej lidze od lat. Mogę powiedzieć, że był moim mentorem.

Taka liczba minut nie wpłynie na dyspozycję i efektywność gry? Szczególnie na finiszach.

- Ostatnie trzy sezony na uczelni też grałem dużo, dlatego nie będzie to dla mnie problem. W meczu z Legią też miałem bardzo dużo minut i czułem jeszcze, że mam siły i energię, dlatego tak - jestem gotowy przejąć większą ilość minut.

Pytam m.in. dlatego, że kolejnym rywalem GTK będzie Asseco Gdynia. To zespół, który lubi grać agresywnie, na dużej intensywności. Gdzie musicie poszukać sposobu na pokonanie tego rywala? Co będzie kluczem?

- Zdecydowanie najważniejsza będzie defensywa, będzie musiała funkcjonować bez zarzutu. Musimy dobrze zastawiać i zabezpieczyć zbiórkę, żeby nie pozwolić im na ponawianie akcji i punkty drugiej szansy. Oni się nigdy nie poddają i walczą do końca. Racja grają bardzo fizycznie i musimy się temu przeciwstawić przez całe spotkanie.

Komentarze (0)