Cleveland Cavaliers wreszcie wrócili na właściwe tory, uszczęśliwili lokalnych fanów, a także przypomnieli, iż w play-offach na pewno będą niebezpieczni. Zwłaszcza, kiedy LeBron James będzie otrzymywał takie wsparcie od partnerów. Larry Nance Jr. zanotował najlepszy występ w karierze, rozpoczął mecz w pierwszej piątce, a następnie zdobył 22 punkty i miał 15 zbiórek . - To było łatwe. Chłopacy dawali mi najbardziej dogodne pozycje na świecie, a ja miałem po prostu kończyć akcje i tak robiłem - mówi skromnie 25-latek.
Wicemistrzowie NBA musieli radzić sobie bez Jeffa Greena, Tristana Thompsona i oczywiście Kevina Love'a, ale sposobność do szerszego zaprezentowania swoich umiejętności w pełni wykorzystał Nance Jr. LeBron znów był nieuchwytny dla przeciwników, zapisał przy swoim nazwisku świetne 31 "oczek" (11/17 z gry, 5/7 za trzy), siedem zbiórek i siedem asyst przez zaledwie 29 minut. Kiedy winno-złoci roznieśli Pistons 36:21 w trzeciej kwarcie, trener Tyronn Lue dał Jamesowi odpocząć. Cavaliers ostatecznie wygrali 112:90 i zanotowali 37. sukces w tym sezonie.
Pistons nie wygrali na wyjeździe od blisko dwóch miesięcy, ich bilans 9-22 w obcych rozgrywkach mówi wszystko. Blake Griffin z 25 punktami próbował ratować sytuację, ale 39-procent skuteczności rzutów z gry to zbyt mało, poza tym reszta zawodników nie pokazała nic nadzwyczajnego.
Można powiedzieć, że Boston Celtics są pamiętliwym zespołem. Jeśli ktoś zrobił im "krzywdę", ten fakt zostanie w ich głowach. Chicago Bulls rozwścieczyli Boston Celtics na początku sezonu, pokonując ich aż 108:85. Wtedy Kyrie Irving nie mógł zagrać w tym spotkaniu, teraz też siedział na ławce przez ból kolana, ale Celtics szybko załatwili sprawę. Ich dominacja zaczęła się już w pierwszej kwarcie, a w trzeciej odsłonie odsłonie było nawet 78:41. Widowisko w United Center zakończyło się wynikiem 105:89.
- Kyrie nie grał ostatnim razem i oni czuli, że mogą nas pokonać i faktycznie to zrobili, nawet ponad 20 punktami. Teraz, wchodząc w ten mecz, wiedzieliśmy, że musimy ich momentalnie przycisnąć i tak właśnie uczyniliśmy - mówi Jaylen Brown. Drugoroczniak był nie do zatrzymania, rzucił rywalom 21 punktów. - Byliśmy gotowi do gry. Nasza defensywa była naprawdę dobra w pierwszej połowie, prezentowaliśmy się agresywnie, graliśmy we właściwy sposób i próbowaliśmy przedostać się blisko kosza, co otworzyło też wiele rzutów trzypunktowych - komentuje natomiast trener Celtów, Brad Stevens.
- Oni sprawili, że czuliśmy się niekomfortowo, szło nam niezwykle ciężko i po prostu się zamknęliśmy, nic nie wychodziło - mówi opiekun przegranych, Fred Hoiberg. Dla Byków to 14 porażka w 17 ostatnich meczach. Celtics z bilansem 45-20 są na topie wschodu i cały czas depczą po piętach pierwszym Toronto Raptors (45-17).
Tony Parker niczym w 2014 roku, kiedy San Antonio Spurs zwyciężali mistrzostwo NBA! Francuz uzbierał 23 punkty w 26 minut i mocno przyczynił się do tego, iż jego drużyna zwyciężyła z Memphis Grizzlies 100:98. Dla Teksańczyków, którzy przegrali sześć na ostatnich siedem meczów, ten triumf jest wręcz bezcenny. Pozwala im wrócić na piątą lokatę w Konferencji Zachodniej i utrzymać kontakt z czwartymi New Orleans Pelicans.
Indiana Pacers po ostatnim triumfie nad Washington Wizards nabrali rozpędu i w następnej kolejności odprawili także Milwaukee Bucks z Giannisem Antetokounmpo. Kapitalne zawody rozegrał Bojan Bogdanović, Chorwat trafił 9 na 13 rzutów z gry, w tym 5 na 7 za trzy i miał w sumie 29 "oczek".
Ich lider, Victor Oladipo był chaotyczny (10 strat) i nieskuteczny (5/19 z gry), lecz tym razem nie odcisnęło to swojego piętna na końcowym wyniku. Pacers pokonali Bucks 92:89, a rzutu za trzy na dogrywkę w ostatnich sekundach nie trafił Antetokounmpo. Drużyna z Indianapolis dzięki temu umocniła swoją pozycję na czwartym miejscu w Konferencji Wschodniej. To zła wiadomość dla Marcina Gortata i jego Wizards.
LA Lakers mieli przed tym meczem pięć wygranych z rzędu, lecz ich przeciwnicy, Portland Trail Blazers siedem. Kogoś pasmo musiało się skończyć. Jeziorowcy robili wszystko, co w ich mocy, odprawić rywali i przybliżyć się do strefy play off jeszcze mocniej. I tak na pięć i pół minuty przed końcem podopieczni Luke'a Waltona mieli nawet 97:86. Ale wtedy niezwykłe w Staples Center zaczęły dziać się niezwykłe rzeczy.
Wszystko rozpoczęło się od celnej "trójki" C.J. McColluma, a następnie show przejął Damian Lillard. Supergwiazdor Trail Blazers wywalczył 14 punktów dla swojego zespołu z rzędu. Goście zanotowali serię 14-0 i objęli prowadzenie 100:97, a następnie też 103:99 i po celnym rzucie osobistym Lillarda 104:103.
27-latek w kluczowym momencie trafił cztery szalone rzuty zza łuku, posiadanie po posiadaniu. Finalnie Trail Blazers w samej końcówce zanotowali również dwie ofensywne zbiórki, lecz MMcCollum nie trafił dwóch osobistych i Lakers mieli piłkę z linii bocznej. Dwukrotnie nie popisał się jednak Isaiah Thomas, który najpierw chybił rzut wolny za faul przed rozpoczęciem gry, a później piłkę z rąk wybił mu Shabazz Napier.
Trail Blazers zwyciężyli 108:103, Lillard miał 39 punktów, pięć zbiórek i sześć asyst. Jusuf Nurkic dodał świetne 16 "oczek" i 16 zbiórek. Dla Jeziorowców 19 punktów wywalczył Thomas, ale on trafił tylko 5 na 21 oddanych prób i fatalne 1 na 9 za trzy.
Wyniki:
Cleveland Cavaliers - Detroit Pistons 112:90 (26:28, 28:21, 36:21, 22:20)
(James 31, Nance Jr. 22, Hood 13 - Griffin 25, Drummond 15, Bullock 11)
Indiana Pacers - Milwaukee Bucks 92:89 (20:17, 24:29, 29:23, 19:20)
(Bogdanovic 29, Oladipo 14, Sabonis 11, Stephenson 11 - Bledsoe 26, Antetokounmpo 18, Parker 15)
Miami Heat - Phoenix Suns 125:103 (30:27, 31:21, 32:32, 32:23)
(Whiteside 24, Dragic 17, Olynyk 15 - Booker 31, Warren 19, Chriss 12)
Chicago Bulls - Boston Celtics 89:105 (16:35, 13:20, 24:31, 36:19)
(Valentine 20, Markkanen 12, Nwaba 10, Payne 10 - Brown 21, Tatum 14, Rozier 13, Horford 13)
San Antonio Spurs - Memphis Grizzlies 100:98 (21:23, 26:22, 23:27, 30:26)
(Parker 23, Bertans 17, Green 14 - Gasol 23, Brooks 21, Green 14)
Utah Jazz - Orlando Magic 94:80 (25:29, 29:15, 20:23, 20:13)
(Gobert 21, Mitchell 19, Ingles 18 - Vucevic 15, Gordon 13, Fournier 12)
Los Angeles Lakers - Portland Trail Blazers 103:108 (24:27, 31:31, 25:15, 23:35)
(Randle 21, Thomas 19, Caldwell-Pope 16 - Lillard 39, McCollum 22, Nurkic 16)
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: 9-letni Polak robi furorę w Barcelonie. Jest fenomenalny!