Mistrzowie Polski w pierwszej połowie wtorkowego starcia z AS Monaco kompletnie nie mogli się odnaleźć. W pewnym momencie Francuzi wyszli nawet na 23-punktowe prowadzenie i wydawało się, że jest już po meczu. Tymczasem Stelmet Enea BC Zielona Góra wrócił do spotkania, odrobił straty, jednak po trafieniu Geralda Robinsona równo z końcową syreną, przegrał 82:84.
- Bardzo słabo zaczęliśmy. Wolno się rozkręcaliśmy, z tym zresztą borykaliśmy się w tym sezonie już wiele razy. Spóźnialiśmy się w obronie, nie wykonywaliśmy naszych przedmeczowych założeń. W drugiej połowie nasza defensywa wyglądała już o niebo lepiej i właśnie obrona pozwoliła nam wrócić do zawodów. W ostatniej kwarcie przestrzeliliśmy kilka łatwych rzutów z gry i z linii rzutów wolnych, a mimo wszystko byliśmy w stanie dojść przeciwnika na remis. AS Monaco w ostatniej sekundzie szczęśliwie trafiło do kosza, dlatego wygrało - komentuje Andrej Urlep.
Z czego wynikała słaba gra biało-zielonych przez pierwsze 20 minut? - W pierwszej połowie nasze głowy nie były tam, gdzie powinny. To był nasz największy problem. Gdy to poprawiliśmy, nasza gra wyglądała o wiele lepiej - tłumaczy Słoweniec. - AS Monaco zaczęło mecz bardzo fizycznie, a my na to nie odpowiedzieliśmy. Mieliśmy duży kłopot z ruchem piłki w ataku. To sprawiło, że nasza ofensywa nie wyglądała tak, jak należy. Pod koniec drugiej kwarty trochę się dostosowaliśmy, a w drugiej połowie graliśmy już lepiej - mówi Urlep.
Najlepszym strzelcem Stelmetu Enei BC Zielona Góra w starciu z AS Monaco był Martynas Gecevicius, który zdobył 23 punkty. - To był trudny mecz, totalnie dwie różne połowy. W pierwszej nie graliśmy tak, jak zakładaliśmy. W drugiej natomiast dostosowaliśmy się do poziomu rywala, prezentowaliśmy się naprawdę nieźle - twierdzi Litwin.
Rewanż między AS Monaco a Stelmetem Eneą BC zostanie rozegrany w najbliższy wtorek, tym razem w domowej hali francuskiego zespołu.
ZOBACZ WIDEO Przykry powrót Arkadiusza Milika - skrót meczu SSC Napoli - AS Roma [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]