NBA: Gortat z double-double, ale Wizards znów przegrali. Durant wrócił do gry i wyleciał z parkietu

AFP / Na zdjęciu: Marcin Gortat
AFP / Na zdjęciu: Marcin Gortat

Washington Wizards przegrali swój czwarty z pięciu ostatnich meczów, a w pokonaniu Detroit Pistons nie pomogło nawet double-double Marcina Gortata. Kevin Durant wrócił do składu Warriors, ale jeszcze przed przerwą został wyrzucony z parkietu.

Świetna trzecia kwarta w wykonaniu Detroit Pistons przesądziła o tym, iż drużyna z MoTown pokonała Washington Wizards i cały czas zachowała, choć bardzo minimalne, szanse na awans do fazy play-off. Tamta odsłona padła ich łupem w wymiarze 32:17, a całe spotkanie 103:92. Pistons z bilansem 35-40 są na dziewiątym miejscu w Konferencji Wschodniej, ósma drużyna, Milwaukee Bucks ma 40-35. Ta przegrana stołecznych może spowodować natomiast, iż spadną nawet na siódmą lokatę.

Miami Heat pokonali Chicago Bulls 103:92 i aktualnie legitymują się zestawieniem 41-35. Bilans Wizards, to 41-34, a więc obydwa zespoły dzieli bardzo niewiele. Jakby problemów Czarodziei było mało, prawą kostkę skręcił Otto Porter i w trzeciej kwarcie zmuszony był opuścić parkiet. Jeżeli chodzi o sam przebieg spotkania, podopiecznym Scotta Brooksa udało się jeszcze zniwelować dystans do czterech punktów na 87:91, ale następnie Pistons rzucili sześć "oczek" z rzędu i znów odskoczyli, co okazało się decydujące.

- Nie wiemy jeszcze, jak poważny jest ten uraz, ale spekulujemy, że to tylko niegroźne podkręcenie. Zobaczymy, jak będzie wyglądać sytuacja za kilka dni, a później jeszcze kilka i wówczas podejmiemy decyzję - mówi o Porterze szkoleniowiec Brooks. Ich lider, John Wall jest wyłączony z gry od 25 stycznia. Czy uda im się odeprzeć ataki Heat i zachować szóstą lokatę? O dogonienie piątych Indiana Pacers (45-31) może być trudno.

Blake Griffin nie pomógł Pistons przez kontuzję kostki, ale pod tablicami królował Andre Drummond. Marcin Gortat robił co mógł, aby zatrzymać środkowego przeciwników, ale ten i tak skompletował 24 punkty i aż 23 zbiórki, wykorzystał 10 na 16 oddanych rzutów. - To nie był piękny mecz, ale znaleźliśmy sposób, aby odnieść zwycięstwo i pozostać w walce o play offy. Andre zasługuje na duże uznanie, był naprawdę świetny. Wiemy, że może notować niesamowite statystyki, ale tego wieczoru robił pod koszem dosłownie wszystko. To było bardzo istotne - chwali kolegę rozgrywający Reggie Jackson.

U stołecznych trudno szukać wyróżniających się postaci. Marcin Gortat w 28 minut, które spędził na parkiecie trafił 5 na 7 oddanych rzutów, co dało mu 10 punktów. Polak miał też 12 zbiórek, trzy asysty i przechwyt. Dla 34-latka to pierwsze double-double od 25 lutego i 15. w całym sezonie. Beal miał tylko 15 "oczek" i słabe 6 na 17 z gry, w tym 1 na 8 za trzy. Obie drużyny miały problem z trafianiem rzutów zza łuku, ale Wizards zanotowali w tym elemencie zaledwie 6 na 32. Rywale stołecznych do końca sezonu zasadniczego, to Hornets, Bulls, Rockets, Cavaliers, Hawks, Celtics oraz Magic.

San Antonio Spurs niedawno przez moment wypadli nawet z pierwszej ósemki, teraz byli w stanie pokonać bezpośrednich przeciwników z tabeli, Oklahomę City Thunder, dzięki czemu aktualnie zrównali się z nimi bilansem (44-32). Teksańczycy, prowadzeni przez świetnie dysponowanego LaMarcusa Aldridge'a pokonali rywali 103:99. L-Train przy stanie 97:96 popisał się wsadem, który dał Spurs trzy "oczka" zaliczki. Następnie stratę i pudło zaliczył Russell Westbrook, Patrick Mills oraz Manu Ginobili skutecznie wykonywali rzuty osobiste i tak podopieczni Gregga Popovicha odnieśli 44. zwycięstwo w sezonie.

To nie był dzień Westbrooka, który miał tylko 7 na 19 z pola, 0 na 4 za trzy i siedem strat. Lider Thunder zdobył też 19 punktów, 11 zbiórek, pięć asyst i trzy przechwyty, aczkolwiek na niewiele się to zdało. OKC nie pomogło też 26 "oczek" Paula George'a. U Spurs najwięcej, bo 25 punktów zdobył właśnie Aldridge. Podkoszowy zebrał też 11 piłek. Ostateczny bilans obu drużyn w bezpośrednich starciach, to 2-2. Rywalizacja o jak najlepsze rozstawienie przed play offami na finiszu sezonu zasadniczego zapowiada się pasjonująco.

Milwaukee Bucks wykorzystali brak Stephena Curry'ego oraz Klaya Thompsona i pokonali Golden State Warriors, zwyciężając w Oakland 116:107. Do składu obrońców tytułu wrócili co prawda Kevin Durant i Draymond Green, aczkolwiek ten pierwszy spędził w grze zaledwie 17 minut. W samej końcówce drugiej kwarty Durant wchodził pod kosz, był zatrzymywany przez przeciwników, ale sędziowie nie dopatrzyli się wówczas faulu. Sfrustrowany skrzydłowy nie zważał nawet, iż jego Warriors ponawiają akcję i momentalnie ruszył w stronę sędziego, aby przedstawić mu swoje zdanie na ten temat. Skrzydłowy został wyrzucony z parkietu.

Goście z Wisconsin nie mieli żadnych problemów, aby obnażyć problemy mistrzów NBA. Giannis Antetokounmpo prezentował się kapitalnie, lider Kozłów wykorzystał 14 na 18 oddanych rzutów i miał w sumie aż 32 punkty. Khris Middleton dodał 23 "oczka". W Warriors 30 punktów rzucił Quinn Cook. Durant zakończył mecz z 10 "oczkami", trzema zbiórkami i sześcioma asystami. Dla nich, to 21. porażka w sezonie oraz trzecia z rzędu. Jasne stało się, iż Houston Rockets rozpoczną play offy z pierwszego miejsca.

Wyniki:

Detroit Pistons - Washington Wizards 103:92 (23:24, 26:25, 32:17, 22:26)
(Drummond 24, Bullock 14, Tolliver 14, Jackson 13 - Beal 15, Oubre Jr. 14, Morris 11, Satoransky 11)

Miami Heat - Chicago Bulls 103:92 (29:21, 22:25, 27:22, 25:24)
(Richardson 22, Dragic 17, Winslow 13 - Nwaba 15, Vonleh 14, Lopez 13, Holiday 13, Portis 13)

San Antonio Spurs - Oklahoma City Thunder 103:99 (24:29, 35:27, 18:25, 26:18)
(Aldridge 25, Mills 14, Green 11 - George 26, Westbrook 19, Brewer 14)

Golden State Warriors - Milwaukee Bucks 107:116 (27:29, 22:29, 23:34, 35:24)
(Cook 30, McCaw 12, McGee 12, Green 11 - Antetokounmpo 32, Middleton 23, Bledsoe 20)

Sacramento Kings - Indiana Pacers 103:106 (28:28, 28:33, 23:18, 24:27)
(Bogdanovic 21, Hield 20, Cauley-Stein 19 - Bogdanovic 25, Oladipo 24, Young 18)

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Sami nie wiemy na co nas stać

Komentarze (3)
avatar
Katon el Gordo
30.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Washington Wizard - po prostu ręce opadają. Nawet Griffin nie był potrzebny. 
miloBed2052
30.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pamiętacie Kamila Stocha jak się zachwycał Małyszem jako nastolatek? To musicie zobaczyć ten film. 
W opisie do filmu konkurs. 
avatar
radek_w
30.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie 'gdzie' tylko 'dokad'. Odpowiadam: na wakacje po pierwszej rundzie PO.