Nie za wiele do powiedzenia w spotkaniu z Rosą miała Polpharma Starogard Gdański. Osłabieni goście - na zbiórce przed wyjazdem do Radomia nie stawił się najlepszy strzelec drużyny, Joe Thomasson - wygrali jednak pierwsze dziesięć minut 20:19. - Nie był to łatwy mecz, dlatego myślę, że należą się słowa uznania drużynie Polpharmy, gdyż wygrała z nami dwie kwarty - rozpoczął wypowiedź Wojciech Kamiński. Poza wyrównaną czwartą częścią - zwycięską dla gospodarzy w stosunku 19:16 - goście triumfowali w trzeciej (18:10).
W drugiej odsłonie Kociewskie Diabły zdobyły jednak tylko osiem punktów, przy 35 radomskiego zespołu. - Zadecydowała jedna kwarta, zagraliśmy tak, jak chcieliśmy, czyli mocno, agresywnie, szybko z kontry, i to przesądziło o wyniku tego meczu - podkreślił trener miejscowych.
- Byliśmy lepszym zespołem, cieszymy się ogromnie, tym bardziej, że wygraliśmy większą różnicą, niż przegraliśmy w Starogardzie. Nie wiem, czy będzie to miało jakieś znaczenie, ale taki był nasz cel - dodał Kamiński. Przypomnijmy, iż na początku lutego jego podopieczni ponieśli z Polpharmą porażkę 71:89.
Po środowym triumfie sami umocnili się na szóstym miejscu i praktycznie wyrzucili już "za burtę" jednego z głównych konkurentów w walce o fazę play-off. Przedłużyli zwycięską serię do sześciu kolejnych wygranych. Jednym z ich najlepszych zawodników był Daniel Szymkiewicz, który zdobył 13 punktów przez blisko 21 minut spędzonych na parkiecie Hali MOSiR-u. Ponadto miał trzy asysty, dwie zbiórki i blok, dzięki czemu, za pośrednictwem klubowej aplikacji, został wybrany przez kibiców Rosy najlepszym koszykarzem pojedynku.
- W drugiej kwarcie graliśmy szybko w kontrze i wymuszaliśmy straty drużyny ze Starogardu. Dziękujemy kibicom za doping, którym "nieśli" nas w tej części, w której złapaliśmy flow i to był czas, który ustawił ten mecz - zakończył Szymkiewicz.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Sami nie wiemy na co nas stać