Wyścig o play-off w Energa Basket Lidze trwa w najlepsze. Udział w nim bierze m.in. King Szczecin, który po wygranej w Gliwicach legitymuje się bilansem 16 zwycięstw i 13 porażek.
- To był wyjątkowo trudny mecz - komentuje Mindaugas Budzinauskas. - Rywale grali bardzo dobrze, a my mieliśmy duży kłopot przede wszystkim w defensywie. Staraliśmy się, ale przychodziło nam wszystko bardzo trudno.
Drużynę pociągnął w końcu Martynas Paliukenas. Litwin, który słynie z doskonałej gry w obronie, wziął pod opiekę Quintona Hookera. - Gliwice mają w swoim składzie bardzo dobrych zawodników, którzy są w stanie rzucić po 30 czy 40 punktów - mówi Budzinauskas mając na uwadze m.in. amerykańskiego rozgrywającego.
To właśnie Paliukenas w drugiej połowie zaopiekował się liderem GTK. - Wyłączył go z gry, wykonał naprawdę bardzo dużą pracę w grze przeciwko niemu. To była jedna z kluczowych rzeczy, która przełamała ten mecz - kontynuuje.
Pomimo tego beniaminek niemal do końca trzymał się w grze o zwycięstwo. W decydujących akcjach szczecinianie nie mylili się jednak z linii rzutów wolnych pieczętując bardzo ważny dla siebie triumf.
- W końcówce trochę koszykarskiego szczęścia było po naszej stronie - kończy Budzinauskas. - Skończyliśmy maraton meczów co trzy dni. Ten w Gliwicach był strasznie trudny i mogę tylko podziękować chłopakom, że oddali wszystko co mogli. Czasami się coś nie udawało, ale jakoś wyrwaliśmy to zwycięstwo.
Teraz szczecinianie mogą spokojnie przygotować się do arcytrudnych meczów na zakończenie rundy zasadniczej. King na finiszu zagra na wyjazdach z Anwilem Włocławek, Stelmetem Eneą BC Zielona Góra i Treflem Sopot.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: co tam się wyprawiało? Zobacz niecodzienne zawody w Polsce