EBLK: środa wyłoni finalistów? Ślęza i CCC na autostradzie do raju

Materiały prasowe / Paweł Kucharski / Ślęza Wrocław / Na zdjęciu: Marissa Kastanek
Materiały prasowe / Paweł Kucharski / Ślęza Wrocław / Na zdjęciu: Marissa Kastanek

W środę rozegrane zostaną trzecie mecze półfinałów Energa Basket Ligi Kobiet. Koszykarkom Ślęzy Wrocław i CCC Polkowice brakuje zaledwie jednego zwycięstwa do awansu do wielkiego finału.

Co ciekawe w obu parach rozegrano już w tym sezonie po cztery spotkania i nigdy z wygranej nie cieszyły się drużyny będące w roli gospodarza. Przedłużenie tej serii to jedyna nadzieja dla Wisła CanPack Kraków i Artego Bydgoszcz, które walczą o przetrwanie.

W obozie 1KS Ślęzy Wrocław, nikt nie popada w euforię przy prowadzeniu 2:0 z Artego. - Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw, a więc sprawa awansu nie jest jeszcze przesądzona - mówi Arkadiusz Rusin, szkoleniowiec wrocławianek.

Od momentu, w którym do gry wróciła Marissa Kastanek mistrzynie Polski grają doskonale. Pewnie wygrały półfinałową serię z Energą Toruń, a teraz są o triumf od gry o obronę tytułu.

- Jeżeli w środę będziemy tak zmotywowani jak przez ostatnie dziesięć minut drugiego spotkania w Bydgoszczy, to wszystko będzie w naszych rękach. Trzeba cały czas zachować koncentrację. Musimy być gotowi na zaprezentowanie naszej najlepszej koszykówki. Tylko to zaprowadzi nas do finału - dodaje szkoleniowiec Ślęzy.

ZOBACZ WIDEO Słupek, poprzeczka, czerwona kartka i bezkrólewie w Rzymie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Co ciekawe w przedostatniej kolejce rundy zasadniczej Artego wygrało we Wrocławiu 66:53 pieczętując pierwsze miejsce przed play-offami. Teraz bydgoszczanki potrzebują dwóch zwycięstw, aby wrócić na piąty mecz do Artego Areny.

Detale - to w opinii trenerów Krzysztofa Szewczyka (Wisła CanPack Kraków) i Marosa Kovacika (CCC Polkowice) decydowały o rozstrzygnięciach dwóch pierwszych meczów pod Wawelem. Pomarańczowe wygrały dwukrotnie i teraz finał mają na wyciągnięcie ręki. We własnej hali przegrały po raz ostatni 14 stycznia.

Biała Gwiazda nadziei szukać musi w dwóch aspektach. Pierwszym to Farhiya Abdi. Szwedka, która pierwsze dwa mecze opuściła, wraca do gry po urazie. Druga to Leonor Rodriguez, a raczej jej skuteczność. Pod Wawelem miała fatalne 3/20. Bez niej ofensywa Wisły CanPack traci niesamowicie na wartości i potencjale.

Komentarze (0)