Washington zapewnił wygraną z AZS-em. Play-off w Lublinie wciąż możliwy

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: zawodnicy Startu Lublin
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: zawodnicy Startu Lublin

Faworyt spotkania w Lublinie był tylko jeden i był nim miejscowy TBV Start. Zwycięstwo nad AZS-em Koszalin wbrew końcowemu wynikowi nie przyszło jednak łatwo i zostało odniesione z naprawdę dużym wysiłkiem. Ostatecznie gospodarze wygrali 92:74.

Ostatnie porażki w Radomiu i Dąbrowie Górniczej sprawiły, że wizja play-offów w Lublinie z bardzo prawdopodobnych przeistoczyła się w naprawdę trudną do zrealizowania. Koszykarze TBV Startu wiedzieli, że jedynie zwycięstwo z drużyną z Koszalina pozwoli im przedłużyć szansę na awans do czołowej ósemki, a i tak nic już w zasadzie nie jest zależne tylko od nich.

Jednak w pierwszych minutach meczu waga tego spotkania jakby nieco przytłoczyła gospodarzy. Lublinianie nie wyglądali na zespół, który musi zabijać się o niezwykle cenne zwycięstwo i to goście z Koszalina byli w pierwszej kwarcie stroną przeważającą, o czym świadczy wynik - 22:16 dla AZS-u.

W drugiej odsłonie wyglądało to już nieco lepiej, a Start zaczął odrabiać straty głównie za sprawą duetu James Washington - Uros Mirkovic. Koszykarze gospodarzy poprawili nie najlepszą na początku spotkania skuteczność i na przerwę schodzili z minimalnym prowadzeniem 44:40.

Druga połowa była już znacznie lepsza w wykonaniu Startu, przez co na tablicy wyników przewaga podopiecznych Davida Dedka zaczęła się powiększać. Lublinianie znacznie lepiej trafiali z dystansu i to był główny czynnik, z którego wynikała ich przewaga. AZS starał się wykorzystywać dobrze dysponowanych tego dnia zawodników podkoszowych - Szymona KiwilszęAleksandara Marelję i Nikolę Malesevicia. To właśnie oni byli głównym zagrożeniem po stronie "Akademików". Jednak wyraźnie brakowało wsparcia od graczy obwodowych.

ZOBACZ WIDEO Słupek, poprzeczka, czerwona kartka i bezkrólewie w Rzymie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Po przerwie zdecydowanie bardziej widoczny był również lider lublinian - Chavaughn Lewis. Amerykanin po nieco przespanej pierwszej połowie, w drugiej wskoczył na swoje "normalne" obroty i doskonale kierował grą swojego zespołu. Całe spotkanie zakończył z dorobkiem 15 punktów i 5 asyst. Jednak to nie on, a James Washington był głównym aktorem tego spektaklu. Były zawodnik Anwilu Włocławek zanotował świetny występ, o czym świadczą jego statystyki - 23 punkty, 6 zbiórek oraz 5 asyst.

Koniec końców TBV Start Lublin ograł AZS Koszalin 92:74 i wciąż może mięć nadzieję na awans do fazy play-off. Szanse te są jednak niezbyt duże, a do zwycięstwa w ostatniej kolejce nad Miastem Szkła Krosno trzeba będzie dołożyć dużą liczbę szczęścia w innych spotkaniach.

TBV Start Lublin - AZS Koszalin 92:74 (16:22, 28:18, 26:16, 22:18)

TBV Start: Washington 23, Lewis 15, Mirkovic 12, Dutkiewicz 12, Reynolds 10, Gospodarek 9, Czerlonko 5, Szymański 4, Dziemba 2, Zalewski 0, Kowalski 0, Ciechociński 0.

AZS: Marelja 15, Baldwin 14, Kiwilsza 13, Malesevic 11, Leńczuk 9, Kumpys 7, Wadowski 3, Dłoniak 2, Naczlenis 0.

Komentarze (10)
avatar
Wiesław Unisławski
19.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gratuluję Lublinowi wygranej, postawy i całego sezonu. A AZS może się uczyć jak się mądrze buduje zespół. Was już nie można oglądać!!! 
avatar
Sektor6
18.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
"Washington zapewnił wygraną z AZS-em. Play-off w Lublinie wciąż możliwy" hahahaha... panie redaktorze - o tym, że Start nie zagra w PO zadecydowali sędziowie w meczu w Radomiu. Ale by jednak Czytaj całość
avatar
HalaLudowa
18.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Start, niestety, nie ma już nawet iluzorycznych szans na plejofy. Ma gorsze bilanse bezpośrednich spotkań od wszystkich rywali wyjąwszy Trefl, i tylko ten zespół, o ile przegra z Kingiem, może Czytaj całość