Przy stanie 79:77 na korzyść Stelmetu Enei BC Zielona Góra, Rosa Radom miała 2,8 sekundy na rozegranie akcji. Po niecelnym rzucie Michała Sokołowskiego, piłkę dobijał Igor Zajcew i zdaniem sędziów Ukrainiec zdążył pozbyć się piłki z rąk w regulaminowym czasie. Arbitrzy długo analizowali powtórki wideo.
- Było bardzo blisko. Widziałem to zdjęcie, które teraz będzie krążyć w Internecie, że przy zerze na zegarze Rosa trzymała piłkę w rękach. Teraz niech mnie ktoś przekona albo pokaże zdjęcie, gdzie Zajcew nie miał piłki w rękach, a był jeszcze czas do gry - mówi Łukasz Koszarek.
No nie wiem... pic.twitter.com/uv9RbfNWXH
— Kosma Zatorski (@kosmazatorski) 28 kwietnia 2018
Z materiału wideo wynika, że Zajcew faktycznie zdążył pożegnać się piłką zanim na tablicy włączyły się czerwone diody. Wygląda na to, że w tym wypadku decydowały nie dziesiąte, a setne sekundy. - Dla mnie 0,0 to 0,0. Rzeczywiście nie paliły się diody, ale to był może błąd elektryczny? Jak wół na zdjęciu było 0,0 - dodaje kapitan mistrzów Polski.
Po decyzji sędziów Stelmet Enea BC nie mógł się pozbierać. Rosa w dogrywce zagrała zdecydowanie lepiej i triumfowała w Zielonej Górze 94:86. - Mecz był bardzo emocjonujący i dramatyczny, wynik mógł pójść w dwie strony. Na pewno bolesna była strata Florence'a, niemniej trwała walka do końca. Szkoda niewykorzystanych szans i słabej postawy w dogrywce, gdzie nie mogliśmy trafić do kosza. Kilka razy trochę za bardzo się pospieszyliśmy. Jesteśmy w trudnej sytuacji, ale z drugiej strony w takiej byliśmy już nie raz. Teraz musimy zrobić wszystko, by wygrać mecz w Radomiu. - ocenia Koszarek.
ZOBACZ WIDEO Adam Małysz kierowcą ruchomej mety. "Chciałbym nie wyprzedzać tych biegaczy"
"Kwarta, dogrywka lub mecz kończą się, kiedy zabrzmi sygnał zegara czasu gry, oznajmiający koniec części meczu. Jeśli tablica jest wyposażo