Nikt już o klątwie nie będzie mówił. Anwil Włocławek znów powalczy o medale

Anwil Włocławek na dobre wypędził stare demony. Pewnie ograł w ćwierćfinale PGE Turów Zgorzelec 3:0 i awansował do strefy medalowej. Teraz przed podopiecznymi Igora Milicia kolejne wyzwanie: Stelmet Enea BC Zielona Góra.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Anwil Włocławek Newspix / Piotr Kieplin / Anwil Włocławek
Choć Anwil Włocławek wygrywał mecz za meczem i był najrówniejszą ekipą w sezonie zasadniczym, to wielu z dużą rezerwą podchodziło do wyników osiąganych przez zespół prowadzony Igora Milicicia.

Wypominano, że w poprzednim sezonie było podobnie, a zespół swój udział zakończył już na ćwierćfinale, przegrywając z Czarnymi Słupsk (2:3), którzy zmagali się z ogromnymi problemami finansowo-kadrowymi.

- Zwycięstwa w sezonie zasadniczym to jedno, ale niech coś pokażą w fazie play-off - pisali krytycy.

Nie da się ukryć, że przez wiele miesięcy ta porażka chodziła za trenerem Miliciciem i zawodnikami, którzy zostali w składzie z minionych rozgrywek (Leończyk, Łączyński, Sobin i Komenda). Jedyną receptą na wygonienie starych demonów było uporanie się z rywalem w ćwierćfinale i awans do strefy medalowej.

ZOBACZ WIDEO Odrodzenie Paris Saint-Germain. Cavani na ratunek [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]


W pierwszej fazie play-off Anwil mierzył się z PGE Turowem. Włocławianie pewnie wygrali dwa pierwsze mecze w Hali Mistrzów i do Zgorzelca jechali zakończyć serię, by w spokoju szykować się do gry o medale. Już za pierwszym podejściem graczom Milicicia udało się wypełnić zadanie. Anwil wygrał 93:72. Drużynę do wygranej poprowadził Kamil Łączyński, autor 20 punktów (5/6 za trzy) i siedmiu asyst. 16 dołożył Paweł Leończyk.



We Włocławku cieszą się z faktu, że wygrali serię 3:0, ale nikt z tego powodu nie świętuje. Granie o wysoką stawkę dopiero się zacznie. - Te mecze mogły tak z boku wyglądać, że były łatwe i przyjemne, ale PGE Turów pokazał w nich kawał dobrej koszykówki. Rywale robili wszystko, by dotrzymać nam kroku. W wielu momentach graliśmy przyzwoitą koszykówkę, ale są jeszcze te fragmenty, które nie napawają optymizmem. Jesteśmy zadowoleni, że wygraliśmy 3:0, ale żadnego świętowania nie będzie. Nasze cele są znacznie wyższe. Chcemy je zrealizować - mówi trener Igor Milicić.

Demony na dobre zostały wypędzone, ale przed włocławianami kolejne wyzwanie: Stelmet Enea BC. Mistrz Polski uporał się w ćwierćfinale z Rosą 3:1, ale ma swoje problemy kadrowe. Trener Andrej Urlep nie będzie mógł skorzystać w półfinale z usług dwóch Polaków: Kelatiego i Mokrosa. Z drugiej strony zielonogórzanie wygrali trzy ostatnie mecze z Anwilem. - Mamy przewagę parkietu i zrobimy wszystko, żeby po następnej rundzie mieć powody do radości - przekonuje Łączyński.

We Włocławku trwa odliczanie godzin do pierwszego meczu z mistrzem Polski. Kibice pytają o sposób dystrybucji biletów. Ich w sprzedaży ma być aż 3899. - Może Anwil nie ma tak doświadczonego składu, jak Stelmet Enea BC; może nie ma takich indywidualności (czy jednak aby na pewno?), ale na pewno ma taką przewagę, o której w Lubuskim mogą tylko pomarzyć - fanatycznych kibiców gotowych zedrzeć gardło za swój klub! To już jest ten moment sezonu, gdy powiększona pojemność Hali Mistrzów do 3899 miejsc musi zostać wypełniona do ostatniego krzesełka - czytamy na oficjalnej stronie klubu z Włocławka.

Para Anwil Włocławek (1) - Stelmet Enea BC Zielona Góra (4)

mecz 1 - 11 maja, godz. 17.30 - transmisja w Polsacie Sport
mecz 2 - 13 maja, godz. 12.30 - transmisja w Polsacie Sport
mecz 3 - 16 maja, godz. 17.30 - transmisja w Polsacie Sport
ew. mecz 4 - 18 maja, godz. 17.30 - transmisja w Polsacie Sport
ew. mecz 5 - 21 maja, godz. 17.30 - transmisja w Polsacie Sport Extra


Czy Anwil Włocławek zdobędzie medal w sezonie 2017/2018?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×