Nie milkną echa decyzji sędziowskich na niekorzyść Rosy. "Widowisko zostało zaburzone"

Newspix / Piotr Kieplin / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński
Newspix / Piotr Kieplin / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński

Decyzje sędziowskie, podjęte podczas ostatnich minut czwartego meczu pomiędzy Rosą Radom a Stelmetem Eneą BC Zielona Góra (83:93), wywołały mnóstwo komentarzy. - Dostałem wiele wiadomości i odbiór ludzi jest jednostronny - mówi Wojciech Kamiński.

W czwartym meczu ćwierćfinałowym Energa Basket Ligi, pomiędzy Rosą Radom a Stelmetem Eneą BC Zielona Góra, zwyciężyli mistrzowie Polski 93:83. Więcej niż o wydarzeniach na parkiecie, mówi się jednak o decyzjach arbitrów, podjętych w ostatnich pięciu minutach czwartej kwarty. Wywołały one olbrzymią porcję gwizdów na trybunach Hali MOSiR-u w Radomiu. Część obserwatorów spotkania posunęła się nawet do stwierdzenia, że wypaczyły one końcowy wynik. Sędziowie nie dopatrzyli się bowiem m.in. ewidentnego błędu kroków Borisa Savovicia przy bardzo ważnej "trójce" Łukasza Koszarka, nie przerwali gry, gdy na parkiecie po jednym z podkoszowych starć leżał długo A.J. English.

Wobec tych decyzji mocno protestował Wojciech Kamiński. Został ukarany przewinieniem technicznym, ale nie ma co mu się dziwić, gdyż zapewne każdy trener na jego miejscu zrobiłby to samo. - Obie drużyny, wraz z kibicami, stworzyły fantastyczne widowisko, natomiast na kilka minut przed końcem to widowisko zostało zaburzone. Myślę, że zupełnie niepotrzebnie, bo mecz toczył się dobrze i troszkę szkoda. Cztery mecze walki, w każdym każda drużyna miała swoje szanse, na pewno jest żal, że tak to się w czwartek skończyło - powiedział na konferencji prasowej trener gospodarzy.

Zapytany przez jedną z dziennikarek o to, czy konkretnie chodziło mu o pracę sędziów, odpowiedział: - Mogę lub nie mogę powiedzieć "na gorąco", co myślę o tej sytuacji, ale przejrzałem na szybko smsy i wiadomości, które dostałem po meczu, i odbiór ludzi był jednostronny. Mogę mieć zaburzony ten odbiór, u mnie jest on subiektywny, i to nie chodzi o ostatnie pięć minut, ale generalnie. Są to ludzie związani z koszykówką, więc jak mają powtórki, to ciężko im nie wierzyć.

Nie pierwszy raz w rywalizacji ze Stelmetem radomska drużyna została skrzywdzona przez arbitrów. - Po pierwszym meczu w finale, który przegraliśmy po dogrywce, zresztą pan Ćmikiewicz ten mecz sędziował, powiedziałem na konferencji, i powtórzę to teraz: mam nadzieję i wierzę w to, że wszyscy chcą dobrze, a po prostu zdarzają się błędy, jak każdemu z nas - dodał Kamiński.

ZOBACZ WIDEO Zobacz, jak Vital Heynen ogłaszał kadrę na Ligę Narodów. Mówił tylko po polsku

Źródło artykułu: