Szkoleniowiec bardzo szybko zdecydował się na parafowanie nowego kontraktu z Kingiem Szczecin. - Dobrze czuję się w tym miejscu - mówi z uśmiechem na twarzy Mindaugas Budzinauskas, który po chwili dodaje: Obie strony chciały kontynuować współpracę. Szybko się dogadaliśmy. Ja też nie jestem taką osobą, która lata po klubach. Lubię spokojną i cierpliwą pracę.
Litwin zbudował zespół, który był w stanie rywalizować z każdym w Energa Basket Lidze. W trakcie sezonu zasadniczego szczecinianie (bilans 18:14) ograli m.in. Stelmet, Anwil czy BM Slam Stal. Waleczność, nieustępliwość i twardy charakter - te cechy były znakiem rozpoznawczym ekipy Budzinauskasa.
- Ten sezon był takim początkiem. Myślę, że w kolejnych rozgrywkach spróbujemy poprawić tegoroczny rezultat - przyznaje Litwin. Szczecinianie swój udział w EBL zakończyli na ćwierćfinale, przegrywając ze Stalą 0:3.
O lepszy wynik nie będzie jednak łatwo, bo raz, że konkurencja nie śpi, a dwa, budżet klubu nie wzrośnie. - Będziemy mieli tyle samo pieniędzy do wydania. Spróbujemy jednak uniknąć błędów, które popełniłem podczas budowania składu. Mam na myśli m.in. długie poszukiwania rozgrywającego - podkreśla.
Na plus działa fakt, że większość zawodników z obecnego składu wyraża chęć pozostania w zespole. Pozytywnie wypowiadają się na temat współpracy z litewskim szkoleniowcem. - Miło słyszeć takie głosy. Mogę zapewnić, że chcemy utrzymać szkielet drużyny, która pokazała się z dobrej strony w tym sezonie - komentuje Budzinauskas.
Pierwsze ruchy transferowe w szczecińskim zespole mają być znane w ciągu 2-3 tygodni.
ZOBACZ WIDEO Polskie trio bezradne. Sampdoria Genua przegrała z US Sassuolo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]