Mamy hit. Będzie seria Rockets - Warriors! Jazz i Pelicans wyeliminowani

Getty Images / Christian Petersen / Na zdjęciu: Chris Paul
Getty Images / Christian Petersen / Na zdjęciu: Chris Paul

Pierwszy i drugi zespół po sezonie zasadniczym spotka się w finale Konferencji Zachodniej, cóż to będzie za bitwa! Houston Rockets we wtorek wyeliminowali Utah Jazz, a Golden State Warriors New Orleans Pelicans.

Jest w tym biznesie od 13 lat, ma na swoim koncie tytułu Debiutanta Roku (2006) oraz MVP Meczu Gwiazd (2013), czterokrotnie wybierany do pierwszej piątki ligi. Chris Paul wreszcie może dopisać do tych wyróżnień także osiągnięcie drużynowe. Rozgrywający wywalczył właśnie pierwszy w karierze awans do Finału Konferencji, jego Houston Rockets odprawili Utah Jazz 4-1. Sam CP3 w piątym meczu serii był znakomity, zdobył aż 41 punktów, siedem zbiórek oraz 10 asyst! Trafił przy tym 8 na 10 rzutów za trzy.

Goście z Salt Lake City postawili opór podopiecznym Mike'a D'Antoniego, bo w pewnym momencie prowadzili nawet 78:72. W czwartej kwarcie udało się im doprowadzić do stanu 96:97, ale wtedy 10 "oczek" z rzędu zdobył właśnie świetny Chris Paul, a Rockets prowadzili wówczas 107:98 na dwie minuty przed końcem spotkania. Ostatecznie Teksańczycy odprawili przeciwników 112:102 i zapewnili sobie awans do finału Konferencji Zachodniej. Ważne 19 punktów dodał P.J. Tucker. Dla Paula 41 "oczek" w play offach, to rekord kariery. Wcześniejszy wynosił 35.

- Wyszedł na parkiet i przejął ten mecz. Miał okazję osiągnąć czegoś, co jeszcze nigdy wcześniej mu się nie udało. Poszedł to sobie wywalczyć, wziął nas na swoje barki i powiedział: Spokojnie panowie, dopilnuję tego - komplementował Paula James Harden.

Jazzmani robili, co w ich mocy. Donovan Mitchell rzucił 24 punkty, 22 w samej trzeciej odsłonie, ale zmuszony był opuścić parkiet siedem minut przed planowanym końcem przez kontuzję nogi. Utah musieli radzić sobie też bez Ricky'ego Rubio i Dante Exuma, co na pewno odcisnęło swoje piętno. Alec Burks miał 22 punkty, Royce O'Neale 17, ale drużyna Quina Snydera  mimo wszystko nie miała wystarczająco argumentów, aby odmienić losy rywalizacji. - Jesteśmy dumni z naszych chłopaków za wysiłek, który włożyli nie tylko dziś, ale przez cały sezon - mówili na konferencji prasowej Donovan Mitchell i Joe Ingles.

ZOBACZ WIDEO AC Milan sobie postrzelał i przerwał klątwę beniaminków [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Kibiców Houston Rockets martwić może postawa Jamesa Hardena. Brodacz w ostatnich czterech meczach oddał 32 rzuty za trzy, a trafił z nich zaledwie sześć. Popełnił też w sumie 14 strat, teraz w ostatnim meczu przeciwko Jazz miał 32-procent skuteczności w próbach z pola i 18 punktów, swój drugi najniższy wynik w tych play offach. Jeśli Rockets myślą o pokonaniu Warriors, Harden musi spisywać się zdecydowanie lepiej, stać go na to.

Golden State Warriors czwarty raz z rzędu w finale Konferencji Zachodniej! Aktualni mistrzowie NBA we wtorek pokonali New Orleans Pelicans 113:104 i zakończyli serię wynikiem 4-1. O losach spotkania zadecydowała trzecia kwarta, która padła łupem podopiecznych Steve'a Kerra w stosunku 36:19. Warriors zaczęli po zmianie stron od zrywu 10-0, co dało im prowadzenie 69:56. Trener Alvin Gentry błyskawicznie wykorzystał dwie przerwy na żądanie.

Słowa reprymendy od szkoleniowca Pelicans na niewiele się zdały, ponieważ obrońcy tytułu kontynuowali, co zaczęli. Stephen Curry wpadł w trans, po jego rzucie zza łuku było 74:58, wtedy Gentry znów poprosił o przerwanie meczu. Warriors wypracowali zaliczkę i trzymali rękę na pulsie do końca widowiska. Goście zanotowali serię 18-2 i udało się im zniwelować straty do siedmiu punktów (100:107), aczkolwiek nic ponadto.

Dla New Orleans Pelicans i tak był to fantastyczny sezon, niespodziewanie wyeliminowali Portland Trail Blazers 4-0 w pierwszej rundzie, a teraz potrafili też "urwać" mistrzom NBA mecz w play offach. Walczyli do końca, zostawili na parkiecie wszystko, co mieli. Anthony Davis w ostatnim meczu rzucił 34 punkty, miał też 19 zbiórek i cztery bloki. Jrue Holiday dodał 27 "oczek".

Dla Golden State Warriors 28 punkty uzbierał Stephen Curry, Kevin Durant miał ich 24, a Klay Thompson 23. Draymond Green otarł się o triple-double, skrzydłowy zapisał przy swoim nazwisku 19 "oczek", 14 zebranych piłek, dziewięć asyst, trzy przechwyty i dwa bloki. Co ciekawe, drużyna z Oakland trafiła zaledwie 7 na 27 oddanych rzutów zza linii 7 metrów i 24 centymetrów. Jasne stało się więc, iż w finale Zachodu spotkają się Rockets oraz Warriors, walka zapowiada się pasjonująco.

Wyniki:

Houston Rockets - Utah Jazz 112:102 (21:16, 33:30, 21:32, 37:24)
(Paul 41, Tucker 19, Harden 18 - Mitchell 24, Burks 22, O'Neale 17)

Stan rywalizacji: 4-1 dla Rockets

Golden State Warriors - New Orleans Pelicans 113:104 (32:26, 27:30, 36:19, 18:29)
(Curry 28, Durant 24, Thompson 23 - Davis 34, Holiday 27, Mirotic 12)

Stan rywalizacji: 4-1 dla Warriors

Komentarze (2)
avatar
R77
9.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trzymam kciuki na zachodzie za Houston Rockets, ale mimo ich przewagi parkietu obawiam się , że doświadczenie z finałów GSW zaprocentuje i to oni znajdą się w finale. Oby było 7 pasjonujących m Czytaj całość
avatar
Katon el Gordo
9.05.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Z jednej strony porażka i odpadnięcie z play-off na pewno budzi złość i frustrację u zawodników New Orleans Pelicans i Utah Jazz. Ja myślę jednak, że oba te zespoły mogą być zadowolone z tego c Czytaj całość