Cleveland Cavaliers przełomem wdarli się do finału Konferencji Wschodniej, błyskawicznie pokonując Toronto Raptors 4-0. Boston Celtics także zaprezentowali się bardzo dobrze i ostatecznie odprawili Philadelhpię 76ers 4-1. Obie drużyny miały kilka dni odpoczynku, aby przygotować się do rywalizacji. Ta przerwa świetnie posłużyła drużynie z Massachusetts, która rozpoczęła tę serię w wielkim stylu! Celtics prowadzili 36:18 po pierwszych 12 minutach, a do przerwy było nawet 61:35.
Gospodarze nie tylko obronili TD Garden, ale dali także znak, iż z ich strony, to będzie walka do utraty sił. Cavaliers mieli 0/12 za trzy w pierwszych dwóch kwartach, w trzeciej odsłonie zaczęli trafiać rzuty, dzięki czemu zniwelowali deficyt do 14 punktów (64:78), ale nie zrobiło to wrażenia na pewnych siebie Celtics. Podopieczni Brada Stevensa kontynuowali to, co zaczęli.
Aktualni wicemistrzowie NBA tylko przez chwilę łudzili się, że wynik spotkania może się zmienić. Gracze z Bostonu rozpoczęli ostatnią partię od zrywu 6-0, a po chwili zrobiło się 96:68. Celtowie triumfowali ostatecznie 108:83. Jaylen Brown wykorzystał 9 na 16 oddanych rzutów i miał w sumie 23 punkty oraz osiem zbiórek. Jayson Tatum rzucił 16 "oczek", a środkowy Al Horford miał ich 20, z czego 11 zdobył już w pierwszej kwarcie.
Bardzo dużo pracy wykonał także Marcus Morris, który zatrzymał LeBrona Jamesa. 28-latek wyjaśniał później, co motywuje go w tej serii i jak zależy mu na efektywnej grze przeciwko liderowi winno-złotych. - On jest oczywiście najlepszym zawodnikiem w tej grze. Ja też jestem zawodnikiem, on jest najlepszy i pewnego dnia będę mógł opowiedzieć moim dzieciom o tym, że potrafiłem z nim rywalizować - mówi Morris, który zanotował double-double, 21 punktów oraz 10 zbiórek.
ZOBACZ WIDEO Uciekali przed Małyszem w charytatywnym celu
U Cavaliers James w 36 minut zapisał przy swoim nazwisku 15 "oczek", najmniej w play offach w tym sezonie oraz aż siedem strat. 33-latek nie trafił żadnego z pięciu rzutów za trzy, choć miał też dziewięć asyst i siedem zbiórek. Słabo spisałi się także inni zawodnicy, Kevin Love miał 5 na 14 z gry i 17 punktów. Później pułap dziesięciu zdobytych punktów przekroczył tylko Rodney Hood (11). Goście z Ohio w całym meczu mieli zaledwie 4 na 26 zza linii 7 metrów i 24 centymetrów.
LeBron James zaznacza, że w obozie Cavaliers nie ma na razie powodów do niepokoju. - Byłem już w podobnych sytuacjach w play offach, ale w tym momencie niczego się nie obawiam - bez względu na to, jak źle się grałem, z siedmioma stratami i wieloma spudłowanymi rzutami. Będziemy mieli następną okazję, żeby zaprezentować, że jesteśmy lepszym zespołem i zobaczymy, co się stanie - mówi trzykrotny mistrz NBA. Następny mecz finału Wschodu w nocy z wtorku na środę o godzinie 2:30 czasu polskiego.
Boston Celtics - Cleveland Cavaliers 108:83 (36:18, 25:17, 17:29, 30:19)
(Brown 23, Morris 21, Horford 20 - Love 17, James 15, Hood 11)
Stan rywalizacji: 1-0 dla Celtics
Cavs po dobrym początku, zostali konsekwentnie wbijani w parkiet. Fatalny LBJ, tym razem nie pociągnął drużyny. Zamiast skupić się na t Czytaj całość