[b][tag=66287]
Dawid Borek[/tag], WP SportoweFakty: W końcówce trzeciego meczu z Anwilem Włocławek mistrzom Polski bardziej dopisało szczęście, czy może wyszło doświadczenie z Europy?[/b]
Janusz Jasiński, właściciel Stelmetu Enei BC Zielona Góra: Myślę, że raczej mieliśmy pecha, bo szczerze powiedziawszy zespół w końcówce czwartej kwarty w dość frajerski sposób wypuścił wygraną. Anwil trafił za trzy z faulem, potem przechwycił piłkę. Wszystko sprzysięgło się przeciwko nam. Nie wiem, czy to reżyserował Hitchcock, czy ktoś inny, ale zaprezentowaliśmy najlepszy basket, jaki jest obecnie w Polsce. Pokazaliśmy, że w koszykówce wynik nigdy nie jest pewny.
Na końcu wyszło zawodowstwo Łukasza Koszarka, któremu cały mecz nie szło, a potem pociągnął zespół. Były też oczywiście trójki Jamesa Florence'a, ale kluczowa była postawa całej drużyny. To, co w pewnym momencie robili Vladimir Dragicević z Borisem Savoviciem, ta niecodzienna asysta... Wszystko zagrało, natomiast dla mnie najważniejszym faktem jest wygrany mecz. W serii jest 2:1, musimy zwyciężyć jeszcze jedno spotkanie. Mam nadzieję, że w piątek, przy pełnej koncentracji, skończymy tę serię.
Po dogrywce spadł panu kamień z serca? W doliczonym czasie gry Stelmet Enea BC przegrywał już różnicą sześciu punktów, przez niemal trzy minuty nie powiększając swojego dorobku. Wydawało się, że Anwil może to utrzymać do końcowego gwizdka.
Tak, szczególnie że w pamięci nadal była Rosa Radom, która dokładnie w ten sam sposób wyrwała dogrywkę. Tam jeszcze była decyzja sędziego, która jeszcze bardziej podcięła nam skrzydła. Było widać, że po tym knock-downie przez ponad dwie i pół minuty nie mogliśmy się podnieść, ale jednak serca mistrza nigdy nie wolno lekceważyć.
To był najlepszy mecz w tej serii?
Nie jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłości, ale wydaje mi się, że do tego momentu to był zdecydowanie najlepszy mecz w play-off.
Najlepszy, a czy najważniejszy? Mówi się, że trzeci mecz serii zwykle jest kluczowy.
Gdyby Anwil wygrał, szczególnie po udanej pogoni, to w piątek mielibyśmy bardzo duże problemy, natomiast po takim zwycięstwie w piątek zrobimy wszystko, by zakończyć serię. Jesteśmy już bliżej, niż dalej.
Taką grą James Florence pracuje już na nowy kontrakt? Zapala się żarówka, że warto go zatrzymać?
Śmieję się, bo jak byłem we Włocławku między pierwszym a drugim meczem półfinałowej serii, jednym z zawodników, z którymi rozmawiałem osobiście, był James Florence. Mówiłem mu wówczas to, co rzeczywiście myślę: że bardzo go lubię i szanuję jako zawodnika i by może zastanowił się nad przyszłym sezonem w barwach naszej drużyny. To bardzo skromny chłopak. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, nic nie powiedział, ale może, może...
Czyli Florence planuje przenosiny do innego klubu?
Nie - chodzi o to, byśmy wysłali sygnały zawodnikom, że jesteśmy nimi zainteresowani. To są zawodowcy. Oni wiedzą, że co roku od nowa muszą budować swoją pozycję. Wiadomo, że przyszłość Jamesa zależy od całej budowy drużyny. W trzecim spotkaniu zagrał świetnie, za co bardzo mu dziękuję. Zawsze wierzyłem, że nie ma lepszej formy komunikacji, niż bezpośrednia, personalna rozmowa.
Takim występem (34 punkty w środowym meczu z Anwilem), Florence chyba zamknął usta krytykom, którzy zwalniali go w trakcie sezonu.
Wydaje mi się, że zrobił tak nie tylko Florence, bo podobnie uczynił Savović. Gdy patrzę na różnicę między Savoviciem a Markoviciem, to widzę, że Nikola na pewno daje energię, ale powiem brutalnie, że Marković przy Savoviciu nawet nie stał.
Wychodzi doświadczenie.
Savović to zawodnik, który grał w naprawdę dobrych ligach i niezłych drużynach. U nas miał pecha, przytrafiły się kontuzje.
Dopytam jeszcze o Florence'a: jak to jest, że w rundzie zasadniczej Amerykanin gra w kratkę, a gdy przychodzą play-offy, to jakby chciał budować swój obraz właśnie na tej rundzie.
W ubiegłym roku zrobił to samo w finałowej serii z Polskim Cukrem Toruń. Często to mówię, a to słabo w Polsce słychać: my jednak mamy graczy, którzy są zawodowcami i wiedzą, kiedy jest tzw. money time. Każdy przecież zdaje sobie sprawę, że Florence to zawodnik za duże pieniądze.
Co wydarzy się w piątek?
Myślę, że wygramy. Bardzo w to wierzę, aczkolwiek spodziewam się bardzo trudnego meczu.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: potężne rzuty i awans Azotów Puławy do półfinału