[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty (rozmawiał i notował): Zacznijmy od okoliczności tego wywiadu. Chciał pan rozmawiać na zewnątrz, bo podobno w hali było za gorąco. Mówiąc poważnie: to był mecz Jamesa Florence'a.[/b]
James Florence, zawodnik Stelmetu Enei BC Zielona Góra: Byłem taki rozpalony, że chciałem wyjść na dwór i złapać nieco świeżego powietrza. W końcu wróciłem, bo byście jeszcze zmarzli! Oczywiście sobie żartuję. Czułem się znakomicie. Byłem przekonany, że każda moja akcja zakończy się sukcesem.
To był szalony mecz! Nawet nie wiem od czego mam zacząć. Prowadziliśmy sześcioma punktami i straciliśmy całą przewagę w 14 sekund. Później w dogrywce byliśmy mocno pod kreską. Znaleźliśmy energię, która przeważyła szalę zwycięstwa na naszą korzyść. To było jedno z najlepszych spotkań, w którym brałem udział. Fantastyczne zawody.
Mówi pan "my", ale koledzy mówią wprost: wygraliśmy, bo Florence był fantastyczny.
To miłe, ale nie przesadzajmy. Stelmet to nie tylko James Florence. Moich punktów nie byłoby bez pomocy kolegów, którzy wykonali świetną robotę. W dogrywce czułem, że drużyna jest w kłopotach. Wziąłem piłkę do rąk i zrobiłem wszystko, żeby odwrócić losy meczu. Myślę, że nie wyszło najgorzej.
Znów włączył pan tryb "play-off".
Wiem, że wielu mówi o tym, że James Florence jest inny w sezonie zasadniczym, a inny w play-off. A ja myślę, że to tyczy się każdego zawodnika. Po prostu wskakuje się na wyższy poziom, bo stawka jest o wiele większa. To czuje się na każdym kroku. Jest większa determinacja. Trenerzy nie muszą nawet motywować zawodników. Choć nie zgadzam się z tym, że w sezonie regularnym grałem słabo. Myślę, że byłem przyzwoity. A teraz? Czuję się znakomicie.
ZOBACZ WIDEO Skandaliczne zachowanie kibiców HSV. Policja na murawie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Janusz Jasiński mówi o panu: Bardzo go lubię i szanuję jako zawodnika i by może zastanowił się nad przyszłym sezonem w barwach naszej drużyny. To jaka będzie pana przyszłość?
Czuję się dobrze w Zielonej Górze i nie wykluczam opcji pozostania na kolejny sezon. Dlaczego nie? Choć jest jeszcze nieco za wcześnie na takie rozmowy. Po sezonie możemy usiąść i pogadać na ten temat.
Słyszałem, że jest pan liderem w turnieju na konsoli do gier video, który ostatnio był rozgrywany w autobusie podczas powrotu z Włocławka do Zielonej Góry. Pana Bayern jest podobnie nie do ogrania...
To bułka z masłem. Wygram ten turniej, nie mam z kim rywalizować. W moich meczach nawet nie ma emocji. Oni się denerwują, żebym wziął jakiś inny zespół, ale po co ja mam to robić? Bayern to mój zespół. I koniec!
Grał pan ostatnio trochę jak Lewandowski. Nawet szatnię opuścił pan w koszulce Bayernu.
Dziękuję za miłe słowa. To duży komplement. Uwielbiam Lewandowskiego. Dla mnie to jest najlepszy napastnik na świecie.
Stelmet Enea BC prowadzi 2:1. Drzwi do finału są otwarte.
Oj nie. Daleka droga do finału. Anwil jest świetną drużyną. Nie można ich lekceważyć. Rywale na pewno wrócą silniejsi i zrobią wszystko, żeby doprowadzić do piątego meczu.