W tym meczu działo się wszystko - wielkie rzuty, niesamowite bloki, mordercze serie czy niewiarygodne rzuty. Były też proste błędy, których w końcówce więcej popełnili gracze rosyjskiego giganta. Te ostatecznie kosztowały ich koniec marzeń o tytule najlepszej drużyny Euroligi.
CSKA tradycyjnie rozpoczęło fenomenalnie. W pierwszej kwarcie zdobyło aż 30 punktów z których 20 było na koncie duetu Cory'ego Higginsa i Nando De Colo.
Królewscy szybko jednak skorygowali błędy w defensywie, a drugą część zaczęli od serii 14:2. Od tego momentu trwała wymiana ciosów aż do 22 minuty. Wtedy zza łuku trafił Will Clyburn, a CSKA prowadziło 51:47.
Real zaliczył wtedy kolejną serię punktową, która miała olbrzymi wpływ na końcowy wynik. Podopieczni Pablo Laso zdobyli 13 punktów z rzędu i po trójce Luki Doncicia było 60:51. Od tego momentu CSKA robiło co mogło, żeby wrócić, jednak za każdym razem gdy mieli Real na "rzut", popełniali proste błędy.
ZOBACZ WIDEO Iberostar lepszy od Barcelony! Kolejny świetny mecz Ponitki
Królewscy byli w tym temacie bezwzględni, a każdy błąd rywala zamieniali na arcyważne punkty zapewniając sobie wygraną i przepustkę do walki w wielkim finale Euroligi.
Mecz ten to wspaniała historia dla dwóch zawodników Realu: Doncicia i Sergio Llulla. Pierwszy być może rozgrywa ostatnie mecze w barwach Królewskich przed odejściem do NBA. Drugi wrócił po fatalnej kontuzji kolana i gra kapitalnie. W piątek obaj zdobyli po 16 punktów.
W niedzielę w meczu o trzecie miejsce CSKA zmierzy się z Żalgirisem Kowno, z kolei Real w wielkim finale zagra z obrońcą tytułu Fenerbahce Dogus Stambuł.
CSKA Moskwa - Real Madryt 83:92 (30:20, 16:27, 10:16, 27:29)
(Nando De Colo 20, Kyle Hines 16, Will Clyburn 16, Cory Higgins 15 - Luka Doncić 16, Sergio Llull 16, Gustavo Ayon 12, Trey Thompkins 12)