Dwa różne oblicza Anwilu Włocławek. "Zaczęliśmy grać zbyt miękko"

Newspix / ANNA KLEPACZKO/ FOTOPYK / Na zdjęciu: koszykarze Anwilu Włocławek
Newspix / ANNA KLEPACZKO/ FOTOPYK / Na zdjęciu: koszykarze Anwilu Włocławek

Bardzo dobra pierwsza połowa i słabsza gra po zmianie stron - tak w sobotę wyglądał Anwil Włocławek w drugim meczu finałowym. Po szalonej gonitwie BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski w ostatniej kwarcie przegrał 77:83.

Finałowa seria przenosi się do Ostrowa Wielkopolskiego, a potem na pewno jeszcze wróci do Hali Mistrzów. Po dwóch meczach we Włocławku mamy wynik 1:1. Wydawało się po pierwszej połowie drugiego starcia, że Anwil Włocławek zdoła kontrolować do końca spotkanie, ale indywidualna gra i zbyt miękka obrona sprawiły, że to goście cieszyli się po meczu z wygranej.

- Niestety w tym meczu pokazaliśmy 2-3 oblicza, które nie mogą się zdarzyć. Zaczęliśmy twardo, ale później kilka indywidualnych sprawiło, że rywalom udało się wrócić do gry. W czwartej kwarcie zaczęliśmy od 3 strat, gdzie nawet nie mogliśmy przeprowadzić piłki i skonstruować naszego ataku. Straciliśmy przewagę parkietu i musimy mocno się skupić by pojechać o Ostrowa Wielkopolskiego i zagrać dużo lepiej niż w tym drugim meczu - mówił po meczu niezadowolony Igor Milicić.

Trudno nie przyznać racji chorwackiemu trenerowi, jego drużyna nie imponowała w obronie tak jak jeszcze dwa dni wcześniej, a w pewnym momencie kilka akcji z rzędu ostrowian kończyło się akcjami 2+1. O te sytuacje najwięcej pretensji miał do swoich zawodników trener Anwilu.

- W pewnym momencie zaczęliśmy grac miękko i pozwoliliśmy rywalom na zbyt łatwe punkty. To były sytuacje gdzie dodatkowo były faule, których być nie powinno lub powinny być dużo wcześniej. W takich meczach takie sytuacje nie mogą się zdarzyć - mówił.
Było blisko powtórzenia historycznego wyczynu włocławian z ostatniego meczu półfinałowego. Na 3 minuty do końca podopieczni Igora Milicicia tracili 10 punktów do rywali i nagle zaczęli kapitalną serię 7:0, niestety tym razem nie udało się dogonić rywali. Niecierpliwe akcje i straty sprawiły, że goście dowieźli wynik do końca.

ZOBACZ WIDEO Raport z kadry: turniej w siatkonogę i liczne atrakcje

W ekipie Rottweilerów nie działała najważniejsza broń z pierwszego meczu - akcje typu pick and roll, które wykańczał świetnie Josip Sobin. Chorwacki trener wytłumaczył po meczu dlaczego tego typu zagrania zawiodły lub nie były egzekwowane.

- Kilka razy próbowaliśmy grac pick and roll, ale piłka szła w inne miejsce niż powinna. To są finały, a my nie do końca byliśmy skupieni na tym, by w czwartej kwarcie wyciągnąć do końca ten mecz. Powinniśmy chronić piłkę i podawać ją tam, gdzie chcieliśmy - zakończył trener Anwilu.

Kolejny mecz już w poniedziałek, początek o godzinie 16:50. Tym razem gospodarzami będą zawodnicy BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski.

Komentarze (2)
avatar
prawus
27.05.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Stelmet to od 1000 lat najlepszy klub w Polsce . Kibice Stelmeru to wzór cnót i obiektywizmu . Uważam że Dziad 60 to murowany kandydat na prezydenta Zielonej Góry . Tak wogóle klub nigdy nie br Czytaj całość
avatar
pawka
27.05.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
4:2 dla Stali.