NBA: Celtics wracają do gry! Lakers rozbici w Houston

Boston Celtics nadal w grze. W niedzielnym meczu "Celci" pokonali jednym punktem Orlando Magic, a bohaterem meczu został Glen "Big Baby" Davis, który trafił z półdystansu równo z końcową syreną. Tym samym Boston zdołał doprowadzić do remisu w rywalizacji. W drugim niedzielnym meczu Houston Rockets nie przejęli się zbytnio kontuzją Yao Minga i rozbili w czwartym meczu Los Angeles Lakers również doprowadzając do remisu w serii.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

- To jest bardzo przyjemne. Pierwszy raz przekonałem się, jak przyjemne jest to uczucie - mówił po meczu bohater czwartego starcia pomiędzy Orlando Magic a Boston Celtics Glen Davis. "Big Baby", który zastępuje w wyjściowym składzie "Celtów" Kevina Garnetta, oddał celny rzut równo z końcową syreną, który dał zwycięstwo jego ekipie w Orlando, doprowadzając tym samym do remisu w serii.

W całym meczu Davis zanotował na swoim koncie 21 punktów. W ostatniej akcji cała obrona skupiła się na obronie Paula Pierca. Ten jednak po zagraniu pick and roll odegrał do Davisa, a ten wykończył dzieło, po czym znalazł się w objęciach wszystkich kolegów z zespołu. Dzięki temu rzutowi aktualni wciąż Mistrzowie NBA mogą spokojnie myśleć o obronie tytułu. Ewentualna porażka postawiła by podopiecznych Doca Riverso w niezwykle trudnej sytuacji.

Na 11,3 sekundy przed końcem meczu, dwa rzuty wolne celnie wyegzekwował Rashard Lewis, a Magic prowadzili w tym momencie 94:93. Ostatnia akcja należała jednak do rywali. Cały mecz był niezwykle wyrównany, a sama końcówka była tylko dowodem tego. W pierwszej połowie meczu prowadzenie zmieniało się aż czternastokrotnie, a w całym meczu notowano aż szesnaście remisów.

Po zmianie stron nieco lepiej spisywali się przyjezdni, którzy zdołali szybko uzyskać kilkupunktowe prowadzenie i po trójce Pierca było już 67:58. W końcówce "Magicy" jednak doszli rywali, a duża w tym zasługa Courtney’a Lee, który na 3:32 do końca zminimalizował straty do zaledwie jednego oczka.

Ekipie z Florydy nie pomógł nawet kolejny znakomity występ Dwighta Howarda. Tym razem "Superman" zanotował 23 punkty, 17 zbiórek i 3 bloki. Słabiej zagrał Turek Hedo Turkoglu, który zakończył mecz z 11 punktami, trafiając tylko 4 z 14 oddanych rzutów.

Coraz dłużej na parkiecie przebywa Marcin Gortat, a to przekłada się na coraz lepsze wyniki. Tym razem polski środkowy spędził na parkiecie prawie 10 minut. W tym czasie zdobył 8 punktów, grając na stuprocentowej skuteczności rzutów z gry (4/4) oraz zebrał z tablic 4 piłki (w tym 3 w ataku) i miał 1 przechwyt.

Najskuteczniejszym zawodnikiem "Celtów" był Pierce, który zanotował 27 punktów. 21 oczek i 14 zbiórek to dorobek znakomicie spisującego się w fazie play off Rajana Rondo. Po raz kolejny zawiodła skuteczność Ray’a Allena, który uzyskał 12 punktów, pudłując wszystkie pięć prób zza linii 7,24. Pomimo tego Allen na ławce spędził zaledwie 65 sekund w całym meczu.

- Jedyną osobą, która popełniła błąd w ostatniej akcji meczu, byłem ja - skomentował ostatnią akcję trener Magic Stan Van Gundy. - Wielki rzut Baby Davisa. Musimy wrócić do Bostonu i tam podnieść się i wygrać - powiedział Howard, który jeszcze długo po rzucie Davisa kręcił głową z niedowierzaniem tego, co się stało.


Takich emocji jak w Orlando nie było w Houston. Wydawało się, że Rockets, po osłabieniu kontuzją Yao Minga, nie mają już większych szans w starciach z faworyzowanymi Los Angeles Lakers. A jednak! Minionej nocy "Rakiety" zagrały koncertowo.

Houston zaczęło od mocnego uderzenia, prowadząc najpierw 9:0, a po chwili 19:4. Znakomicie w tym okresie grał szczególnie Shane Battier, który dziurawił kosz rywali rzutami zza linii 7,24. Ten mocny początek ustawił losy spotkania już do samej końcowej syreny.

- Myślę, że każdy oprócz nas, był mocno zaskoczony tym, że mogliśmy dzisiaj zagrać takie spotkanie bez Yao w składzie - powiedział po meczu Battier, który zakończył to spotkanie z dorobkiem 23 punktów, pięciokrotnie trafiając zza łuku.

Prawdziwym bohaterem Rockets był jednak Aaron Brooks, który zakończył mecz 34 oczkami na koncie, co jest jego nowym najlepszym osiągnięciem w karierze. Brooks trafił 12 z 20 oddanych rzutów oraz dodał do swoich statystyk 4 asysty i 3 zbiórki.

- Nie jestem zaskoczony w żadnym wypadku - mówił Battier, a Rockets prowadzili już w pewnym momencie różnica 29 punktów. "Jeziorowcy" nie potrafili znaleźć żadnej recepty na znakomicie dysponowanych rywali, którzy zagrali z niesamowitym zaangażowaniem w defensywie. Lider LA Kobe Bryant, zakończył spotkanie z 15 punktami, a upust swojej nieporadności i frustracji w tym meczu dał w drugiej kwarcie, kiedy został ukarany przewinieniem technicznym.

Liderem w ekipie z Los Angeles był tym razem Hiszpan Pau Gasol, który zdobył 30 punktów i zebrał z tablic 9 piłek.

Ten sezon dla Rockets nie jest pomyślny, jeżeli chodzi o kontuzje. Do końca sezonu nie zagra już bowiem Yao Ming, Dikembe Mutombo i Tracy McGrady. Ewentualne wyeliminowanie Lakers i awans do finału konferencji z pewnością było by zatem wielkim sukcesem "Rakiet".

Wyniki:

Orlando Magic - Boston Celtics 94:95
(D.Howard 23 (17 zb), R.Lewis 22, H.Turkoglu 11 - P.Pierce 27, R.Rondo 21 (14 zb), G.Davis 21)

Stan rywalizacji: 2:2

Houston Rockets - Los Angeles Lakers 99:87
(A.Brooks 34, S.Battier 23, K.Lowry 12 - P.Gasol 30, K.Bryant 15, S.Brown 14)

Stan rywalizacji: 2:2

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×