Uważam, że sympatycy Stalówki zasłużyli na ekstraklasę - rozmowa z Adamem Lisewskim, koszykarzem Stali Stalowa Wola

Adam Lisewski to jedna z czołowych postaci Stali Stalowa Wola. Ten środkowy bardzo długo zmagał się z kontuzją i dopiero w połowie sezonu wrócił do pełni dyspozycji. Sam koszykarz stwierdził, że rozgrywki w tym roku nie były dla niego zbyt udane.

Kamil Górniak: Jak oceni pan tą potyczkę?

Adam Lisewski: Wiadomo było, że to spotkanie to będzie raczej zabawa. Wynik nie był do końca istotny, aczkolwiek wypadałoby wygrać. Nie jest jednak źle.

Polonia to niewygodny rywal dla Stali. W sezonie zasadniczym także nie udało się zwyciężyć z tym zespołem.

- W pierwszym meczu na własnym parkiecie byliśmy w nieco innym składzie. Polonia to bardzo mocny zespół. Mamy jeszcze jedną szansę w środę w Warszawie. Może teraz uda się zwyciężyć. Przekonamy się o tym.

Osiągnęliście ogromny sukces jakim jest awans. Niewielu chyba przypuszczało,że uda się to osiągnąć.

- Na pewno szczególnie po pierwszej rundzie niewielu w nas wierzyło. Mieliśmy zdecydowanie trochę więcej szczęścia, ale uważam, że skład mieliśmy także naprawdę niezły. Sądzę, że awansowaliśmy zasłużenie. To jest najważniejsze.

No właśnie. Pierwsza runda zakończyła się kompletną klapą, a to co pokazywaliście już w 2009 roku to istna metamorfoza.

- Zgadza się. Były zmiany w kadrze, powoli dochodziliśmy do zdrowia po kontuzjach. Z meczu na mecz docieraliśmy się i w końcu coś załapało.

Walka w play off była dziwna. Z Krosnem i Tychami zwyciężaliście dopiero po pięciu spotkaniach. Na własny parkiet nie można było zbytnio liczyć.

- Naszym problemem w play off były drugie pojedynki. Nie wiem dlaczego tak było. Prawdopodobnie to, że graliśmy wąskim składem, widać było już zmęczenie. Z czterech rozegranych takich dwumeczów wygraliśmy tylko jeden, tutaj w Stalowej Woli z Tychami. To były potyczki, gdzie było dużo walki i wydaje mi się, że to nie my wygraliśmy, ale oni przegrali. Najważniejsze było jednak to, że potrafiliśmy zwyciężyć w tych decydujących, piątych zawodach.

Słowa uznania należą się zapewne i kibicom.

- Fani rewelacja. Takiego dopingu to w Polsce chyba nie ma nigdzie. Uważam, że sympatycy Stalówki zasłużyli na ekstraklasę. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie równie licznie będą gromadzić się w hali i nas dopingować.

Stal w poprzednim sezonie nie awansowała, a była blisko. Teraz ta szuka już się udała.

- Porównując ten i poprzedni sezon, to uważam, że obecnie mieliśmy więcej szczęścia, a i skład był zdecydowanie lepszy.

Praktycznie przez cały sezon trapiły was liczne kontuzje.

- Ja i Michał Wołoszyn zmagaliśmy się z urazami. Długo nie było także Maćka Klimy. To było duże wzmocnienie, kiedy on wrócił do zdrowia. Mówi się, że przeszliśmy metamorfozę, ale na początku sezonu nie było tak naprawdę kim grać. Dopiero w drugiej połowie tych rozgrywek coś się ruszyło i zaczęliśmy grać dobrze.

Tylko w pierwszym spotkaniu, i to chwilę, zagrał Paweł Pydych. Od dawna Paweł był tym liderem Stali. Potem nikt nie potrafił przejąć pałeczki. Wydaje się, że dopiero Tomkowi Andrzejewskiemu się to udało.

- Zdecydowanie brak Pawła odbił się na naszej grze. Uważam, że Rafał Partyka godnie zastąpił Pawła. Sądzę, że Rafał miał rewelacyjny sezon. Cóż taki jest sport, są kontuzje. Mam nadzieję, że Paweł wyzdrowieje i wróci do nas w przyszłym sezonie. Życzę mu tego bardzo.

Komentarze (0)