Najlepszy mecz w finale EBL. Trenerzy dumni ze swoich zespołów

Newspix / Piotr Kieplin / Na zdjęciu: Ivan Almeida
Newspix / Piotr Kieplin / Na zdjęciu: Ivan Almeida

Piąte spotkanie w finale Energa Basket Ligi stało na bardzo wysokim poziomie. Wygrał Anwil (84:80), ale równie dobrze ze zwycięstwa mogła cieszyć się Stal, która rozegrała świetne zawody. Brak Aarona Johnsona nie był aż tak odczuwalny.

- To było znakomite spotkanie. Myślę, że kibice są zachwyceni - mówi Emil Rajković, szkoleniowiec BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski. To był zdecydowanie najlepszy mecz w tegorocznym finale Energa Basket Ligi.

Emocji nie brakowało, a walka była od pierwszej minuty. W tym starciu było wszystko to, co chcą oglądać fani koszykówki: zwroty akcji, wymiana ciosów i wiele spektakularnych rzutów i wsadów.

I co najważniejsze: Polacy w ważnych rolach na boisku. Świetnie dysponowany Kamil Łączyński (22 punkty, 7 asyst), który był MVP meczu. Solidne zawody rozegrali także Paweł Leończyk (10 pkt, 6 zb), Mateusz Kostrzewski (14 pkt, 8 zb) i Michał Chyliński (11 pkt).

Przed rozpoczęciem spotkania nieco więcej szans dawano Anwilowi. Wszystko z racji kłopotów kadrowych "Stalówki", która musiała sobie radzić bez zdyskwalifikowanego Aarona Johnsona, a i Adam Łapeta miał problemy ze stawem skokowym (ostatecznie pojawił się na boisku).

ZOBACZ WIDEO Olimpiady Specjalne - rywalizowało 160 koszykarzy

Zespół Rajkovicia stanął jednak na wysokości zadania. Przez większą część meczu prowadził i dyktował warunki. W trzeciej kwarcie goście mieli już 11 punktów przewagi (65:54), ale wtedy sprawy w swoje ręce wziął Łączyński. Trafiał bardzo trudne rzuty i na dodatek świetnymi podaniami obsługiwał pod koszem Josipa Sobina (18 pkt, 9/11 z gry).

- Jestem dumny z zespołu. Mimo że graliśmy bez podstawowego rozgrywającego, to w wielu aspektach byliśmy lepsi od rywali, prowadziliśmy przez 30 minut. Uważam, że wykonaliśmy świetną robotę. W końcówce Anwil miał nieco więcej szczęścia i dlatego wygrał - twierdzi Emil Rajković.

Dumny ze swojego zespołu... jest także Igor Milicić. - To było kolejne trudne spotkanie z punktu widzenia psychologicznego i jestem dumny, że mój zespół zdołał się podnieść. Mieliśmy na barkach duży ciężar po ostatnim meczu, który nieznacznie przegraliśmy. Nasi rywale do meczu przystąpili zrelaksowani, grali bez swojego podstawowego rozgrywającego i w koszykówce jest tak, ze jak się gra bez presji to czasem wszystko wychodzi - uważa szkoleniowiec włocławskiego zespołu.

Anwil prowadzi 3:2, ale to na pewno nie koniec emocji w tej serii. W poniedziałek szósty mecz (poniedziałek, 18:00). Charakterna Stal chce wrócić do Włocławka na siódme spotkanie. - Nie poddamy się, jest w nas chęć rewanżu za tę porażkę - zapowiada Grzegorz Surmacz, skrzydłowy ostrowskiej drużyny.

Komentarze (3)
avatar
TOM-BYD
4.06.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
ANWIL czas skończyć tą walkę i zdobyć złoto w ostrowie!!!