NBA: Avery Bradley zostaje w LA Clippers

Getty Images / Abbie Parr / Na zdjęciu: Avery Bradley (numer 11)
Getty Images / Abbie Parr / Na zdjęciu: Avery Bradley (numer 11)

Avery Bradley, który w poprzednim sezonie rozegrał zaledwie 46 spotkań, będzie w dalszym ciągu zawodnikiem Los Angeles Clippers. Przed kilkoma dniami przeniósł się tam Marcin Gortat.

Avery Bradley ma za sobą nie najlepszy rok. W oczach wielu zawodnik ten uznawany był za pewną ikonę Boston Celtics. Pierwsze kroki w lidze NBA stawiał, kiedy w TD Garden występowali jeszcze Paul Pierce, Ray Allen czy też Kevin Garnett. Latem ubiegłego roku Danny Ainge postanowił go jednak poświecić, aby zyskać niezbędne środki do pozyskania Gordona Haywarda. Tym samym combo guard trafił do Detroit Pistons.

W stanie Michigan prezentował się nieźle, ale nim tak naprawdę zdążył się zadomowić w nowym otoczeniu, ponownie został przehandlowany. Tym razem w ramach wymiany za Blake'a Griffina i został graczem Los Angeles Clippers. W Kalifornii zdołał zagrać jednak w zaledwie sześciu meczach, bowiem na przeszkodzie dogrania sezonu do końca stanęła kontuzja przepukliny. 27-latek nie mógł więc liczyć na wysoki kontrakt, ale pozostaje w Mieście Aniołów, co oznacza dla niego pewną stabilizację.

LAC zaoferowali mu dwuletni kontrakt, za który zarobi 25 milionów dolarów. Będzie to zatem dla Bradleya doskonała okazja do odbudowania się oraz do podniesienia swojej wartości. On sam dopiero wkracza w najlepszy dla koszykarza wiek, więc będzie miał sporo do udowodnienia. Ostatnie rozgrywki zakończył ze średnimi na poziomie 14,3 pkt. Clippers myślą jednak także o obsadzie innych pozycji.

Władzom klubu udało się namówić na rok gry w Staples Center skrzydłowego Mike'a Scotta. W poprzednim sezonie 30-latek występował w Washington Wizards, gdzie był klubowym kolegą Marcina Gortata. Teraz obaj zawodnicy ponownie grać będą razem. Nowy nabytek LAC to świetny strzelec dystansowy. W stolicy notował ponad 40 procent w rzutach za trzy. Ogólnie zdobywał śr. 8,8 punktu, do czego dokładał 3,3 zbiórki.

Nowe kluby ma także dwóch rozgrywających. Mniej znany brat Stephena, czyli Seth Curry, związał się dwuletnią umową z Portland Trail Blazers. Były już gracz Dallas Mavericks ma za sobą stracony sezon z powodu kontuzji. Wcześniejsze rozgrywki były dla niego jednak obiecujące. Notował w nich po 12,8 punktu, będąc pewnym punktem drużyny co do rzutów zza łuku (43 proc.). Drugi rok jego kontraktu z PTB będzie zawierał opcję gracza.

Z kolei Jose Calderon, ligowy weteran, grający w przeszłości m.in. w Toronto Raptors, Dallas Mavericks, czy też ostatnio w Cleveland Cavaliers, na rok związał się z Detroit Pistons. Zarobi w tym czasie 2,4 mln dolarów. Będzie to dla niego powrót do tego klubu. Wcześniej występował w nim w drugiej połowie sezonu 2012/13. Wówczas notował przeciętnie 11,6 punktu oraz 6,6 asysty.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Nawałka na tle innych polskich selekcjonerów. "W historii to jest trener jeden z wielu"

Komentarze (2)
avatar
Katon el Gordo
4.07.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Trudno oprzeć się wrażeniu, że do Los Angeles Clippers trafiają "niechciane zrzuty" z innych klubów NBA. Nawet występujący w podwójnej roli Doc Rivers, który przecież oprócz bycia trenerem odpo Czytaj całość