Amerykanin po raz ostatni na polskich parkietach występował w sezonie 2016/2017 w zespole Energi Czarnych Słupsk, ale na początku stycznia 2017 roku agent zawodnika wystąpił o rozwiązanie kontraktu. Koszykarz mógł zostać w PLK, ale ostatecznie na chwilę trafił do ligi greckiej, po czym przeniósł się do francuskiego zespołu Antibes Sharks.
Jerel Blassingame w błyskawicznym tempie zaadaptował się do nowych warunków, niemal od razu stając się jedną z gwiazd drużyny. Rozgrywający w pierwszym sezonie we Francji notował przeciętnie 13,6 "oczek" i 7,1 asyst. Świetna forma zaowocowała podpisaniem kontraktu na dwa lata. W kolejnych rozgrywkach "Blass" spisywał się równie dobrze, notując średnie na poziomie 11,9 punktów oraz 7,2 asyst. To spowodowało, że po Amerykanina zgłosił się zdecydowanie silniejszy i bardziej utytułowany klub - Pau Orthez.
Obu klubom udało się dojść do porozumienia, dzięki czemu Blassingame w sezonie 2018/2019 zagra w barwach 9-krotnych mistrzów Francji. W minionych rozgrywkach zespół Pau Orthez zajął 8. miejsce w sezonie zasadniczym, a w serii ćwierćfinałowej uległ drużynie AS Monaco. Antibes Sharks natomiast rzutem na taśmę uniknęło degradacji do niższej ligi.
Bardzo możliwe, że zbliżający się sezon będzie ostatnim w karierze Blassingame'a. Były zawodnik Asseco Gdynia czy Czarnych Słupsk we wrześniu skończy już 37 lat i bardzo poważnie zastanawia się nad zakończeniem koszykarskiej kariery.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Chorwacja wielkim wygranym mundialu. "W mentalnym znaczeniu zostali mistrzami świata. Skradli nasze serca"