Już ponad 10 lat minęło od czasu, gdy w hali KeyArena odbył się ostatni mecz ligi NBA. 13 kwietnia 2008 roku Seattle SuperSonics podejmowali Dallas Mavericks. Pomimo iż notowali fatalne rozgrywki (bilans 20-62), swój ostatni domowy pojedynek w historii klubu zdołali wygrać - 99:95.
Pożegnalny sezon dla "Ponaddźwiękowców", był jednocześnie pierwszym dla obecnej, wielkiej gwiazdy ligi, Kevina Duranta, którego Sonics rok wcześniej wybrali w drafcie z drugim numerem.
I to właśnie dla niskiego skrzydłowego Golden State Warriors pojedynek w ramach preseason powinien mieć szczególne znaczenie. To bowiem jego team zagra w "Seatown" - KD wróci więc na stare śmieci. Naprzeciwko panujących mistrzów NBA staną ich rywale z Pacific Division, Sacramento Kings.
- To byłoby niesamowite. Miejmy nadzieję, że nic nie stanie na przeszkodzie i rzeczywiście dojdzie do tego wydarzenia. Przede wszystkim mówię to z myślą o fanach w Seattle, którzy mocno zasługują na to, aby oglądać koszykówkę spod znaku NBA. Już nie mogę się tego doczekać - skomentował jeden z liderów GSW.
W 2013 roku głośno mówiło się o przeprowadzce z Kalifornii do stanu Waszyngton właśnie wspomnianego już klubu z Sacramento. Wówczas nie zgodzili się na to właściciele wszystkich drużyn ligi, którzy odrzucili możliwość przeniesienia Kings w stosunku głosów 22-8.
Najzagorzalsi fani Sonics zapewne nie tracą jednak nadziei, że jeszcze kiedyś wielka koszykówka na stałe powróci do ich miasta. Na razie musi im jednak wystarczyć spotkanie przedsezonowe.
ZOBACZ WIDEO Jakie kolejne wyzwania przed Andrzejem Bargielem? "Potrzebuję poczuć głód powrotu w góry"