Toronto Raptors wykonali tego lata roszady, które w przyszłym sezonie NBA mają zaprowadzi ich na szczyt. Chcieli zmian, oddali DeMara DeRozana, który przez dziewięć lat zapracował na miano ikony klubu. Do Kanady trafił za to Kawhi Leonard, skrzydłowy ma poprowadzić Dinozaury do historycznych sukcesów. Zobaczymy, czy kraj Klonowego Liścia przypadnie do jego serca. 27-latek w 2019 roku sam będzie mógł zdecydować, czy chce przedłużyć kontrakt, czy sprawdzić się na rynku wolnych agentów.
Teraz w Raptors skupiają się na przyszłym sezonie, Leonard ma wrócić do formy po leczeniu kontuzji, a klub szuka jeszcze następnych wzmocnień. Takim ma być Greg Monroe, środkowy, który trafił do NBA w 2014 roku i był wybrany z 7. numerem przez Detroit Pistons. W ubiegłych rozgrywkach reprezentował barwy trzech klubów.
Greg Monroe ma być wsparciem dla podstawowego podkoszowego, Jonasa Valanciunasa. Obie strony doszły do porozumienia w sprawie rocznego kontraktu, opiewającego na 2,2 miliony dolarów. 28-latek poprzedni sezon rozpoczynał w Milwaukee Bucks, ale został wymieniony do Phoenix Suns, gdzie w 20 meczach notował 11,3 punktu, 8,0 zbiórki i 2,5 asysty.
Drużyna z Arizony zrezygnowała z jego usług w lutym, ale na podpisanie Monroe'a szybko znaleźli się chętni. Byli to Boston Celtics, u nich środkowy w 26 meczach zdobywał przeciętnie 10,2 puntu, 6,3 zbiórki i 2,3 asysty. Teraz może być także przydatnym ogniwem u pełnych aspiracji Toronto Raptors.
ZOBACZ WIDEO Drony kluczowe przy wyprawie Andrzeja Bargiela na K2. Dostarczyły leki i zapomnianą kamerę