Przemysław Karnowski. Czas odbudować karierę

Newspix / Artur Podlewski / Na zdjęciu: Przemysław Karnowski
Newspix / Artur Podlewski / Na zdjęciu: Przemysław Karnowski

Przemysław Karnowski jeszcze rok temu był w finale NCAA, zbierał sporo pochwał na temat swojej gry. Po kiepskim sezonie w Hiszpanii zdecydował się na powrót do Polski. W rodzinnym Toruniu ma się odbudować, by za rok wrócić do gry w mocniejszej lidze.

- To była trudna decyzja, ale przemyślana - mówi Przemysław Karnowski, którego kariera w ostatnim czasie mocno wyhamowała. Jeszcze rok temu nikomu nie przeszłoby nawet przez myśl, że reprezentant kraju tak szybko wróci do ojczyzny.

Kontuzje pokrzyżowały plany

Rok temu Karnowski był na topie. Polak świetnie spisywał się na swoim ostatnim roku studiów. W 39 meczach zespołu Gonzaga Bulldogs notował średnio 12,2 punktu i 5,8 zbiórki. Zaliczył także wielki sukces na słynnym March Madness.

Bulldogs awansowali wówczas do finału prestiżowej imprezy, a Karnowski był dla nich ważną postacią. Warto odnotować, że koszykarz został uhonorowany prestiżową nagrodą im. Kareema Abdul–Jabbara dla najlepszego środkowego ligi akademickiej.

Polak walczył o koszykarskie marzenia, grał w Lidze Letniej, ale w końcu do NBA się nie dostał. Wylądował za to w mocnej lidze hiszpańskiej. Podpisał umowę w MoraBanc Andorra. Do grudnia wiodło mu się nawet całkiem nieźle. Wystąpił w 13 meczach, w których średnio notował 7,5 punktu.

Pod koniec roku doznał jednak urazu kostki, który wyeliminował go z gry na kilka tygodni. Po powrocie do zdrowia koszykarz wystąpił w spotkaniach reprezentacji Polski (Kosowo, Węgry), ale w Andorze już nie zaistniał. Klub zatrudnił innych podkoszowych i dla Karnowskiego zabrakło miejsca.

Zobacz także: Anwil zakontraktował reprezentanta Czarnogóry

- Wiedziałem, że sytuacja tak może się zakończyć, bo mamy w tej chwili aż siedmiu podkoszowych zawodników. W tym momencie jestem nieaktywnym graczem, co sprawia, że mogę pójść na wypożyczenie do innego hiszpańskiego zespołu - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty.

Już wtedy mógł wrócić do Polski, kilka klubów pytało o możliwość przejęcia jego kontraktu, ale środkowy chciał kontynuować swoją grę w lidze ACB. Przeniósł się do Montakitu Fuenlabrada. W nowym zespole Karnowski nie grał za wiele. Wystąpił w 10 meczach, w których łącznie na parkiecie spędził 85 minut (25 punktów, 13 zbiórek).

Mała liczba minut była spowodowana urazem. Karnowski zmagał się z kontuzją przyczepu ścięgna Achillesa do kości piętowej i przez to nie zagrał w czerwcowych meczach reprezentacji Polski. - W wakacje przeszedłem zabieg ścięgna Achillesa. Teraz z moim zdrowiem wszystko jest już dobrze, nie ma żadnego bólu - przekonuje koszykarz.

W Toruniu chcą mu pomóc. Narojczyk lekiem na całe zło?

Karnowski wraca do miejsca, w którym zaczynał swoją koszykarską karierę. Wychowanek MKS Katarzynka (trenerem był jego ojciec Bonifacy) chce w rodzinnym mieście odbudować się i wrócić za rok do gry w silniejszej lidze. W klubie zamierzają mu pomóc w tym procesie.

- Przemek potrzebuje mocnego sezonu. Dla nas jest to natomiast szansa na dalsze sukcesy. Uważam, że obie strony mogą wyjść z tego sezonu zadowolone - podkreśla Ryszard Szczechowiak, dyrektor sportowy, który w pełni odpowiada za politykę transferową toruńskiego klubu.

Lekiem na jego problemy z kontuzjami i przygotowaniem fizycznym - nie jest tajemnicą, że Karnowski musi zgubić kilka kilogramów - ma być osoba Dominika Narojczyka. To trener, który odpowiada za kwestie motoryczne w Polskim Cukrze i reprezentacji. Karnowski bardzo mu ufa. - To najlepszy trener w Polsce, za granicą też nie spotkałem takiego fachowca - mówi zawodnik.

Dla Narojczyka to spore wyzwanie. Niektórzy nazywają to nawet "wyzwaniem życia". On doskonale zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, ale chce wyprowadzić koszykarza na dobre tory. Indywidualne ćwiczenia mają w tym pomóc, ale nie od dziś wiadomo, że kluczową kwestią jest mentalność. Nawet najlepszy trener nie pomoże, jak zawodnik w pełni nie poświęci się pracy. - Wiem, że nie jest cudotwórcą, muszę poprzeć to ciężką pracą - podkreśla Karnowski.

Chciał grać dalej w Hiszpanii

Z tego co udało nam się ustalić, środkowy dalej chciał grać w lidze hiszpańskiej. Koszykarz otrzymał parę propozycji (m.in. ICL Manresa), ale żadna z nich nie okazała się na tyle satysfakcjonująca, żeby pozostać na Półwyspie Iberyjskim. Czy powrót do PLK jest w takim razie rozczarowaniem?

- To nie jest tak, że traktuję przejście do Torunia jako rozczarowanie. Chcę się odbudować i wrócić do optymalnej formy. Chciałem grać w Lidze Letniej NBA, ale uraz pokrzyżował mi plany. Teraz skupiam się na występach w Polskim Cukrze. Mam zamiar awansować do Ligi Mistrzów - przyznaje Karnowski.

- Nie planujemy, że Przemek zostanie z nami na lata. Chcemy, żeby złapał taką dyspozycję, która pomoże mu związać się z mocnym klubem w lepszej lidze - zauważa Ryszard Szczechowiak.

Dla Karnowskiego jest to powrót do polskiej ligi po sześciu latach przerwy. W sezonie 2011/2012 z powodzeniem reprezentował barwy Siarki Tarnobrzeg (10,1 punktu i 4,4 zbiórki).

Wyjątkowa konferencja prasowa. Koszulka... z własną twarzą

Klub postarał się o wyjątkową otoczkę tego wydarzenia. Konferencję prasową zorganizowano w Szkole Podstawowej nr 24 przy ul. Ogrodowej, której Karnowski jest absolwentem. - Mam w Toruniu wielu znajomych i przyjaciół, którzy cieszą się z faktu, że zagram w Polskim Cukrze. Muszę być skupiony na grze. Po to tutaj przyszedłem - zaznacza zawodnik.

Ciekawostką jest fakt, że Karnowski w Polskim Cukrze będzie grał w koszulce, na której jest podobizna jego twarzy. Toruński klub ma bowiem stroje z unikatowym patternem, który ściśle jest powiązany z miastem. Są toruńskie symbole: piękna gotycka architektura, pierniki, Mikołaj Kopernik czy... toruńska zapiekanka, której smak zna każdy kto zatrzymał się na dłuższą chwilę Pod Arkadami. Są także podobizny trzech reprezentantów kraju: Karnowskiego, Olejniczaka i Waczyńskiego.


Zobacz inne teksty autora

ZOBACZ WIDEO Serie A: piękny gol Stępińskiego nie pomógł. Juventus szczęśliwie wygrał w debiucie Ronaldo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]

Źródło artykułu: