Przemysław Karnowski. Czas odbudować karierę
Przemysław Karnowski jeszcze rok temu był w finale NCAA, zbierał sporo pochwał na temat swojej gry. Po kiepskim sezonie w Hiszpanii zdecydował się na powrót do Polski. W rodzinnym Toruniu ma się odbudować, by za rok wrócić do gry w mocniejszej lidze.
Kontuzje pokrzyżowały plany
Rok temu Karnowski był na topie. Polak świetnie spisywał się na swoim ostatnim roku studiów. W 39 meczach zespołu Gonzaga Bulldogs notował średnio 12,2 punktu i 5,8 zbiórki. Zaliczył także wielki sukces na słynnym March Madness.
Bulldogs awansowali wówczas do finału prestiżowej imprezy, a Karnowski był dla nich ważną postacią. Warto odnotować, że koszykarz został uhonorowany prestiżową nagrodą im. Kareema Abdul–Jabbara dla najlepszego środkowego ligi akademickiej.
Polak walczył o koszykarskie marzenia, grał w Lidze Letniej, ale w końcu do NBA się nie dostał. Wylądował za to w mocnej lidze hiszpańskiej. Podpisał umowę w MoraBanc Andorra. Do grudnia wiodło mu się nawet całkiem nieźle. Wystąpił w 13 meczach, w których średnio notował 7,5 punktu.
Pod koniec roku doznał jednak urazu kostki, który wyeliminował go z gry na kilka tygodni. Po powrocie do zdrowia koszykarz wystąpił w spotkaniach reprezentacji Polski (Kosowo, Węgry), ale w Andorze już nie zaistniał. Klub zatrudnił innych podkoszowych i dla Karnowskiego zabrakło miejsca.
Zobacz także: Anwil zakontraktował reprezentanta Czarnogóry
- Wiedziałem, że sytuacja tak może się zakończyć, bo mamy w tej chwili aż siedmiu podkoszowych zawodników. W tym momencie jestem nieaktywnym graczem, co sprawia, że mogę pójść na wypożyczenie do innego hiszpańskiego zespołu - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty.
Już wtedy mógł wrócić do Polski, kilka klubów pytało o możliwość przejęcia jego kontraktu, ale środkowy chciał kontynuować swoją grę w lidze ACB. Przeniósł się do Montakitu Fuenlabrada. W nowym zespole Karnowski nie grał za wiele. Wystąpił w 10 meczach, w których łącznie na parkiecie spędził 85 minut (25 punktów, 13 zbiórek).
Mała liczba minut była spowodowana urazem. Karnowski zmagał się z kontuzją przyczepu ścięgna Achillesa do kości piętowej i przez to nie zagrał w czerwcowych meczach reprezentacji Polski. - W wakacje przeszedłem zabieg ścięgna Achillesa. Teraz z moim zdrowiem wszystko jest już dobrze, nie ma żadnego bólu - przekonuje koszykarz.
TRUST THE PROCESS.#TwardePierniki #MadeInToruń pic.twitter.com/XMZ0iPEWNR
— Polski Cukier Toruń (@TwardePierniki) 18 sierpnia 2018
W Toruniu chcą mu pomóc. Narojczyk lekiem na całe zło?
Karnowski wraca do miejsca, w którym zaczynał swoją koszykarską karierę. Wychowanek MKS Katarzynka (trenerem był jego ojciec Bonifacy) chce w rodzinnym mieście odbudować się i wrócić za rok do gry w silniejszej lidze. W klubie zamierzają mu pomóc w tym procesie.
- Przemek potrzebuje mocnego sezonu. Dla nas jest to natomiast szansa na dalsze sukcesy. Uważam, że obie strony mogą wyjść z tego sezonu zadowolone - podkreśla Ryszard Szczechowiak, dyrektor sportowy, który w pełni odpowiada za politykę transferową toruńskiego klubu.
Lekiem na jego problemy z kontuzjami i przygotowaniem fizycznym - nie jest tajemnicą, że Karnowski musi zgubić kilka kilogramów - ma być osoba Dominika Narojczyka. To trener, który odpowiada za kwestie motoryczne w Polskim Cukrze i reprezentacji. Karnowski bardzo mu ufa. - To najlepszy trener w Polsce, za granicą też nie spotkałem takiego fachowca - mówi zawodnik.
Dla Narojczyka to spore wyzwanie. Niektórzy nazywają to nawet "wyzwaniem życia". On doskonale zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, ale chce wyprowadzić koszykarza na dobre tory. Indywidualne ćwiczenia mają w tym pomóc, ale nie od dziś wiadomo, że kluczową kwestią jest mentalność. Nawet najlepszy trener nie pomoże, jak zawodnik w pełni nie poświęci się pracy. - Wiem, że nie jest cudotwórcą, muszę poprzeć to ciężką pracą - podkreśla Karnowski.
Chciał grać dalej w Hiszpanii
Z tego co udało nam się ustalić, środkowy dalej chciał grać w lidze hiszpańskiej. Koszykarz otrzymał parę propozycji (m.in. ICL Manresa), ale żadna z nich nie okazała się na tyle satysfakcjonująca, żeby pozostać na Półwyspie Iberyjskim. Czy powrót do PLK jest w takim razie rozczarowaniem?
- To nie jest tak, że traktuję przejście do Torunia jako rozczarowanie. Chcę się odbudować i wrócić do optymalnej formy. Chciałem grać w Lidze Letniej NBA, ale uraz pokrzyżował mi plany. Teraz skupiam się na występach w Polskim Cukrze. Mam zamiar awansować do Ligi Mistrzów - przyznaje Karnowski.
- Nie planujemy, że Przemek zostanie z nami na lata. Chcemy, żeby złapał taką dyspozycję, która pomoże mu związać się z mocnym klubem w lepszej lidze - zauważa Ryszard Szczechowiak.
Dla Karnowskiego jest to powrót do polskiej ligi po sześciu latach przerwy. W sezonie 2011/2012 z powodzeniem reprezentował barwy Siarki Tarnobrzeg (10,1 punktu i 4,4 zbiórki).
Wyjątkowa konferencja prasowa. Koszulka... z własną twarzą
Klub postarał się o wyjątkową otoczkę tego wydarzenia. Konferencję prasową zorganizowano w Szkole Podstawowej nr 24 przy ul. Ogrodowej, której Karnowski jest absolwentem. - Mam w Toruniu wielu znajomych i przyjaciół, którzy cieszą się z faktu, że zagram w Polskim Cukrze. Muszę być skupiony na grze. Po to tutaj przyszedłem - zaznacza zawodnik.
Ciekawostką jest fakt, że Karnowski w Polskim Cukrze będzie grał w koszulce, na której jest podobizna jego twarzy. Toruński klub ma bowiem stroje z unikatowym patternem, który ściśle jest powiązany z miastem. Są toruńskie symbole: piękna gotycka architektura, pierniki, Mikołaj Kopernik czy... toruńska zapiekanka, której smak zna każdy kto zatrzymał się na dłuższą chwilę Pod Arkadami. Są także podobizny trzech reprezentantów kraju: Karnowskiego, Olejniczaka i Waczyńskiego.
Obserwuj @K_Wasiek
Zobacz inne teksty autora
ZOBACZ WIDEO Serie A: piękny gol Stępińskiego nie pomógł. Juventus szczęśliwie wygrał w debiucie Ronaldo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]