Nie stać nas na zbudowanie potęgi - rozmowa z Mirosławem Orczykiem, trenerem UTEX ROW Rybnik

- Nasze plany były generalnie zupełnie inne. Całe wyobrażenie rozgrywek przed sezonem 2008/2009 było inne - mówi w wywiadzie Mirosław Orczyk, trener drużyny UTEX ROW Rybnik, która miniony sezon zakończyła na siódmym miejscu. Rybnicka drużyna była przed sezonem przymierzana nawet do walki o czwórkę, niestety różnego rodzaju zawirowania i problemy nie pozwoliły zrealizować bardzo ambitnych planów. Jaki był to sezon ocenia szkoleniowiec rybnickiej drużyny.

Krzysztof Kaczmarczyk: Sezon 2008/2009 w Ford Germaz Ekstraklasie drużyna UTEX ROW Rybnik zakończyła na siódmym miejscu. Jest to wyrównanie osiągnięcia z debiutanckiego roku. Przed sezonem plany i założenia były chyba jednak nieco inne, niż siódme miejsce?

Mirosław Orczyk: Zdecydowanie tak. Nasze plany były generalnie zupełnie inne. Całe wyobrażenie rozgrywek przed sezonem 2008/2009 było inne. Skład był budowany wokół takich zawodniczek jak Jia Perkins czy Elżbieta Międzik. To pozwalało nam realnie myśleć o walce o piąte miejsce, z włączeniem się do walki o czwórkę. Do momentu, kiedy w naszym zespole były Amerykanki i Międzik, byliśmy w czołówce ligi. Wszystkie mecze obowiązkowe do wygrania, kończyły się naszymi sukcesami. Do tego doszły minimalne porażki po walce u siebie z CCC i KSSSE AZS PWSZ - to pokazało, że możemy walczyć o dobre miejsca. Niestety zawirowania kadrowe i ogólny kryzys dopadł nas w styczniu. Nikt nie mógł jednak tego przewidzieć. Dlatego patrząc z perspektywy całego sezonu, siódme miejsce i dogranie rozgrywek do końca, należy uznać za sukces.

Którą ze swoich podopiecznych szczególnie by Pan, jako trener, wyróżnił z przebiegu całego sezonu?

- Jako trener nigdy nie oceniam indywidualnie zawodniczek. Koszykówka to gra zespołowa. Każdy miał jakieś swoje role do spełnienia, dlatego nie podejmę się oceny jednostek. Tutaj należy również zwrócić uwagę, że przed sezonem cele i założenia były zupełnie inne, w porównaniu z końcówką sezonu. Cały wózek miały ciągnąć Międzik i Perkins, niestety zbyt długo z nami nie pobyły. Od początku sezonu mocno wspierała nas ławka rezerwowych, gdzie dużo wnosiła Trafimava. Pokazała ona duże możliwości, a od stycznia była praktycznie naszą liderką zespołu, gdzie przed sezonem miała być solidną rezerwową, a nie zawodniczką na 40 minut w każdym meczu.

Co w minionym sezonie zaskoczyło Pana najbardziej na plus, a co najbardziej na minus?

- Na plus z pewnością zaskoczyła drużyna KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski. Akademiczki zrobiły kolejny krok do przodu i zdołały wedrzeć się do finału. To z pewnością ogromny sukces tego zespołu. Minusów można wymienić kilka. Z pewnością największe, to dyspozycja Wisły Can Pack Kraków i system rozgrywania pierwszej rundy play off. W Krakowie zbudowano team na kolejne Mistrzostwo Polski, a zakończyło się na "zaledwie" trzeciej lokacie. Pierwsza runda play off to było chyba największe kuriozum tegorocznego sezonu. Minus możemy postawić również na nas samych. Z pewnością bardzo zaskoczyła nas sytuacja, w której się znaleźliśmy. Wydawało się, że wszystko jest dopięte i poukładane, a życie niestety brutalnie nas zweryfikowało.

Czy są już opcje i koncepcje budowy składu na sezon 2009/2010? Drużyny się już zbroją przed kolejnym sezonem. Jak wygląda sprawa w Rybniku?

- Mamy dwa warianty, dwie koncepcje zbudowania składu na przyszły sezon. Jedna zakłada przebudowę składu, druga natomiast, to sprowadzenie kilku nowych zawodniczek, które uzupełnią to, czym kończyliśmy tegoroczne rozgrywki. Oczywiście najwięcej zależy tutaj od tego, jakim będziemy dysponować budżetem, oraz tego, ile życzyć sobie będą zawodniczki za grę. Wracając jednak do tematu rozmów z nowymi zawodniczkami. Naszym priorytetem jest spłata wszystkich zaległości wobec koszykarek. Nie są one duże, jednak chcemy być fair i dopiero wtedy zacząć rozmowy o kolejnym sezonie. Priorytetem dla nas jest zatrzymanie w składzie Oli Chomać. Od jej decyzji zależy tutaj bardzo dużo. Z każdą zawodniczką, która grała w Rybniku, temat jest otwarty. Żadna nam nie odmówiła. W nowym sezonie w naszym zespole na pewno pojawią się z dwie nowe Polki oraz zawodniczki zza oceanu.

Wiadomo, że w sporcie najważniejsze są pieniądze. Jak wygląda sprawa pieniędzy w Rybniku? Czy budżet na kolejny sezon jest już pewny?

- W kwestii budżetu sytuacja jest na tyle dobra, że Prezydent Rybnika potwierdził chęć dalszej współpracy z nami. W dalszym ciągu chce on, żeby nasz zespół był wizytówką naszego miasta. Mamy również ważną umowę z naszym strategicznym sponsorem, czyli firmą UTEX. Kwoty z miasta i UTEX-u są porównywalne z tymi z poprzedniego sezonu, chociaż liczymy, że z UTEX-u uda nam się dostać nieco więcej. Czekamy jeszcze na odpowiedzi z innych firm, które mogą nas wesprzeć. Pieniądze na sezon 2009/2010 są zatem zapewnione.

Jakie zatem plany stawiają sobie działacze i trenerzy drużyny UTEX ROW Rybnik przed nowym sezonem?.

- Trudno na razie mówić o planach, gdyż nie wiemy jeszcze, jakim składem będziemy dysponować. Teraz musimy zbudować budżet i dopiąć wszystko na ostatni guzik, a potem zacząć się przygotowywać do gry. Naszym celem będzie jednak z pewnością walka o play off. Z naszej perspektywy musimy być realistami i mierzyć w ósemkę, a nie Mistrzostwo Polski. Na razie nie wiem też jeszcze, jaka będzie liga, jaki będzie regulamin - to również będzie miało wpływ na weryfikację naszych celów i planów. W Rybniku nie stać nas na zbudowanie potęgi.

W czerwcu na Łotwie rozegrane zostaną Mistrzostwa Europy w koszykówce kobiet. Niestety żadnej z rybniczanek nie będzie można na tej imprezie zobaczyć w polskiej reprezentacji. Wydawało się, że duże szanse na powołanie może mieć Aleksandra Chomać.

- Ola Chomać z pewnością miniony sezon może zapisać po stronie dużych plusów. Mogła spędzić na parkiecie dużo minut i dzięki temu mogła rozwijać swój talent. Mogła po raz pierwszy w swojej karierze wziąć ciężar gry na swoje barki, zostać liderką zespołu. Nabrała z pewnością dużo ogrania, co było dobre dla niej samej czy w przyszłości dla kadry narodowej. Dlaczego nie ma jej w kadrze na ME? Nie wiem, nie jestem trenerem kadry. Trener uznał, że są inne i dlatego Chomać nie ma wśród kadrowiczek.

Czego można życzyć na przyszły sezon? Ma Pan jakieś marzenia z nim związane?

- Na pewno najważniejsze to przejść przez sezon bez kontuzji. Zdrowie jest przecież najważniejsze. Mam również nadzieję, że nic nie zaskoczy nas niespodziewanego, tak jak to było w tym sezonie. Moim takim marzeniem jest również, żeby w końcu zaczęto mówić o koszykarskiej sztuce w naszej lidze. Nie tylko walka, ambicja i zaangażowanie. Chciałbym zobaczyć sztukę, koszykówką dobrą dla oka. Może zmienią to jakieś nowe gwiazdy, które przyjdą do FGE - bo mam nadzieję, ze takie się pojawią.

Komentarze (0)