Rozpoczęło się od uhonorowania wielkich gwiazd w historii klubu z Gdyni (Qyntel Woods, Goran Jagodnik i Tomas Pacesas), potem była magiczna prezentacja i w końcu zaczął się mecz, na który wszyscy czekali.
Arka powalczyła w pierwszej kwarcie, ale potem do przodu ruszyła Duma Katalonii. Pomimo, że na parkiecie zabrakło jednego z kluczowych zawodników, jakim jest Kevin Pangos, goście nie mieli problemów z rozbijaniem defensywy Arki.
W drugiej i trzeciej kwarcie zdobyli łącznie aż 67 punktów! Mecz "ustawili" sobie dzięki serii 16:0. Arka prowadziła 20:16, a po chwili już traciła do rywala aż 11 punktów. Podopieczni Svetislava Pesicia złapali swój rytm i pomknęli po pewną wygraną.
Statystycznie na tle Katalończyków najlepiej wypadł... Filip Dylewicz - zaliczył 10 punktów i 7 zbiórek udowadniając, że będzie bardzo ważnym graczem w rotacji Przemysława Frasunkiewicza.
Rywale, którzy na co dzień walczą o najwyższe laury w lidze ACB oraz Eurolidze, pokazali gdzie "jest Europa". Taka lekcja na pewno będzie jednak z pożytkiem na przyszłość. Arka wraca na salony, zagra w EuroCupie i takie przetarcie na pewno było potrzebne. Bardzo potrzebny.
Arka Gdynia - FC Barcelona Lassa 67:94 (15:13, 26:37, 13:30, 13:14)
Arka: Filip Dylewicz 10, Josh Bostic 9, Marcel Ponitka 9, Deividas Dulkys 8, Robert Upshaw 8, Dariusz Wyka 8, Krzysztof Szubarga 8, Jakub Garbacz 6, Adam Łapeta 1, Grzegorz Kamiński 0.
FC Barcelona: Kyle Kurić 20, Ante Tomić 16, Artem Pustovyi 12, Chris Singleton 9, Rolands Smits 9, Jaka Blazić 6, Victor Claver 6, Aleix Font 5, Thomas Heurtel 4, Pol Figueras 4, Leandro Bolmaro 3, Atoumane Diagne 0.
ZOBACZ WIDEO Polska - Irlandia. Reprezentanci poznali Brzęczka. Glik opowiedział o zmianach pod wodzą nowego trenera